środa, 30 listopada 2011

58. Wpis nie do końca cenzuralny

Ufff....domyslam się że każdy, kto przeprowadzał/ nadzorował/ uczestniczył w generalnym remoncie chociaż raz przeszedł poważny kryzys wiary.  To znaczy mam wredną nadzieję że każdy, bo byłaby to wielka niepsrawiedliwość dziejowa ;)
Zaczęło się dość niewinnie, jakieś dwa miesiące temu . Po tych wszystkich wylewkach, konstrukcjach, podciągach, poziomowaniach, walących się ścianach absolutnie nic nie zwiastowało że prawdziwe problemy zamiast się skończyć, dopiero się zaczną. W końcu przeżyłam jakoś samodzielne ocieplanie domu, zmiany układu pomieszczeń po zrobieniu ogrzewania podłogowego ( przy których w każdej chwili mogliśmy się liczyć z fontanną na środku salonu), nawet przekroczenie budżetu w połowie projektu mnie nie powaliło-  co mogło się stać, gdy wszystko już prawie gotowe, czeka tylko na płyteczki, grzejniczki, dzbanuszki i mężuśki ?( to tak a propos niedawnej rozmowy o infantylizacji kobiecej części społeczeństwa budującego w PL )
NIC.
Nic się nie stało. Nie dzieje. Zero postępów.

Siedzimy z Tatą na budowie od rana do wieczora, łazimy z kąta w kąt, robimy jakieś poprawki, szczególiki, wykończenia bez których nie można: zacząć stawiać ścianki, a jak jej nie postawimy to nie zrobimy sufitu, bez sufitu ani rusz z gipsami, a bez gipsów płytek nie położymy, podłoga dopiero jak drzwi, a drzwi dopiero jak podest i ...rwa mać, rzeźbimy za przeproszeniem w gównie. Z kręgosłupami zwiniętymi jak warkocz Pięknej Julii.

Może zniosłabym to w miarę spokojnie i pokornie, gdyby nie pewne mało sprzyjające dodatkowe okoliczności życiowe o których nie ma sensu się rozpisywać, wystarczy tylko powiedzieć ze Sodomia, Gomoria i Gomorra też.
Przeżywając 1, 2, 3, 15, 60 kataklizm nie siadałam w kącie by płakać; jak Mrówka Z codziennie ubierałam się w robocze ciuchy, brałąm się za robotę i o niczym innym nie myślałam, tylko o tym że święta spędzę w nowym mieszkaniu. Bez kuchni, sprzętu, większości wyposażenia- ale z przyjaciółmi, na ciepłej podłodze, z choinką...

Nie wiem czy do świąt jajecznych się wyrobimy. Nie wiem czy w ogóle będę miała szansę zamieszkać w tym trochę koślawym, ciasnym, ale własnym białym domku. To + brak postępów = opad ręki.

Ale pochlipałam już sobie w kąciku, jadę dalej- mam nadzieję że uda mi się doprowadzić ten remont do końca. I że do końca będziecie ze mną;)

środa, 23 listopada 2011

Catch Papilloma

Wirus w pełnej , wyjątkowo atrakcyjnej krasie szaleje na fb i nikt już nie pamięta o procesowaniu się z autorami akcji Kobiecy Sekret...

Po mocno kontrowersyjnej loterii i mailingu przyszła pora na akcje terenowe ( podczas których setki harpii tratowały się w biegu po maskotki przedstawiające HPV) i CATCH PAPILLOMA,  czyli grę która robi z kobietami dokładnie to samo co wirus- bierze przez zaskoczenie, kusi, nęci i nie chce się odczepić. Tylko w dużo ładniejszym, lukrowanym ubranku.

Magda Siarkowska z biura organizacyjnego kampanii społecznej „Chronię życie przed rakiem szyjki macicy”: „Wierzę, że „Catch Papilloma” będzie świetnym impulsem abyśmy podjęły działania profilaktyczne w realnym świecie, które pomogą nam uniknąć śmiertelnego zagrożenia w przyszłości. Jest to pierwsza w Polsce gra edukacyjna wykorzystywana w kampanii społecznej popularyzującej wiedzę na temat zagrożenia jakie niesie za sobą zakażenie wirusem brodawczaka ludzkiego. W dużej części została ona przygotowana przez kobiety dla kobiet. Gra jest bardzo angażująca oraz zawiera
w sobie mądry przekaz edukacyjny. Zachęcam wszystkie dziewczyny do wzięcia udziału w grze
i polecania jej koleżankom. Możecie ją uruchomić na facebookowym profilu Kobiecy Sekret, tam też tworzymy aktywną społeczność dziewczyn, z którymi każdego dnia rozmawiamy o tym, jak dbać
o nasze zdrowie.”


Strony o HPV:
http://www.hpv.pl/
http://hpvrak.blogspot.com/

Moje wrażenia? Przednie;). 
Jako wybitny hardkor lubię to co kontrowersyjne, niegrzeczne, przewrotne.I  taka właśnie jest ta akcja- podobnie jak HPV, pomysłodawcy nie oszczędzają kobiet. Wyzwalają w nich najgorsze instynkty z chciwością, pazernością i lekką nutką głupoty na czele ( choć czytając wypowiedzi niektórych z nich łatwo stwierdzić że pokłady nie są ukryte głęboko) by na koniec zostawić z gorzką pamiątką- świadomością, że każda może być zarażona. Sorry, Doda-  "Siedem grzechów głównych" należy do Papillomy.




To jedna z pierwszych akcji społecznych, która tak intensywnie wykorzystuje możliwości oferowane przez nowe technologie. Idealnie wpisuje się w dzisiejszy, sterowany internetem krajobraz i mimo skandalu oraz wizualnej  słodko- gorzkiej otoczki przekaz pozostaje jasny:

"Dane z Krajowego Rejestru Nowotworów przerażają. W 2009 roku na raka szyjki macicy zachorowało 3012 kobiet, a blisko dwa tysiące umarło z powodu tego nowotworu. Mimo, że od 2006 roku dostępny jest program bezpłatnych badań cytologicznych dla kobiet od 25 do 59 roku życia, dane praktycznie się nie zmieniają. Polska jest w niechlubnej czołówce europejskiej, jeśli chodzi
o umieralność z powodu raka szyjki macicy, pomimo faktu, że z problemem można skutecznie walczyć." 
Na koniec aspekt dla takich jak ja, estetycznych zboczeńców bardzo ważny- cała kampania jest PIĘKNA, a  za piękno odpowiada Hosanna.

57. Obrazki na minuty

Bardzo lubię rozwiązania tymczasowe, zmienne kompozycje, dekoracje na chwil kilka. Takie ,,wystawy" mają swoje wymagania- a konkretnie jedno, czyli system ekspozycji.
Rzadko kiedy myślimy o tym by zastosować  rozwiązania które nam ułatwią szybkie zmiany- zwykle jak Polak coś powiesi, to mu wisi do końca życia;)

Od dawna kocham się w klamerkach biurowych które są piękne same w sobie, w duetach również , a większej masie to już poezja...Genialnie eksponują urodę starych zdjęć, ilustracji, pocztówek, sprawiają że nawet krzywo powieszone zdjęcie zyskuje olbrzymi urok. Są tanie, łatwo dostępne i można je zawiesić na czymkolwiek ( praktykowałam już przyczepianie zdjęć do zasłon, lamp, klamek itp). Obecnie klamerki dyndają sobie w sypialni na starych haczykach, których nie udało mi się wyrwać z solidnej, stuletniej ściany.

Ellen von Unwerth



A to chyba najbardziej znany, klamerkowy projekt ever ( który mam ochotę wykonać chałupniczymi metodami i oczywiście podzielić się sposobem z Wami)

wtorek, 22 listopada 2011

dziurawy monolit / 129 ARCHITECTS

Wnętrze pospolicie- dziwne; futurystyczna stylistyka która opatrzyła się już do granic możliwości, w tym wydaniu jeszcze przykuwa oko. Patetyczne monolity rozweselone wycinanką tracą swoją bufoniastość i nabzdyczenie, sprawiają że wnętrze staje się optymistyczne.Zabieg polegający na skontrastowaniu dwóch ( tylko!) wartości, gładkiej higienicznej bieli i surowego drewna, przewałkowany na milion sposobów w tym projekcie nadal urzeka świeżością; może dlatego że został skomponowany na ciekawej zasadzie ( chropowate wnętrze w gładkiej skorupce), a może o sukcesie decydują elementy pozornie przypadkowe, sprytnie udające chaos i nieudolność. Wielki plus ode mnie za przełamanie stereotypu sterylnych wnętrz- przedmioty użytkowe, mały bałaganik stanowią o tym że budynek staje się domem, a nie maszyną do mieszkania i jest bardzo ok! Patent na fragmentaryczne odsłonięcie monolitycznych szaf, pozwalający na wyeksponowanie ,,życia wewnętrznego" - wart zapamiętania. 











poniedziałek, 21 listopada 2011

56. Zamalowywanie farby magnetycznej

3!
Dokładnie tylu warstw zwykłej, przeciętnej, białej farby farby potrzeba by przykryć smolistą czerń magnesówki.
Po pierwszej warstwie myślałam że czeka mnie co najmniej pół roku regularnego nanoszenia kolejnych warstw, a tu niespodzianka- naprawdę bardzo łatwo ją pokryć! W przypadku farb kolorowych, mocno napigmentowanych powinny wystarczyć 2 warstwy. Powstaje gładka, regularna powierzchnia która niczym nie odróżnia się od reszty ściany- nie malowałam całych powierzchni, tylko fragmenty. Pod wierzchnią emulsją znika tez charakterystyczna chropowatość. Tym samym dementuję plotki i pomówienia odnośnie tej farby;). Jest wdzięczna, fajna i dobrze współpracuje! 


Teraz, gdy tylko skończę malować sufity, rzucam kolejną czerń na ściany- do pisania. Magnetyczną i tablicówkę można łączyć, więc ściany będą do przyczepiania i bazgrania.

sobota, 19 listopada 2011

Jeżeli chcielibyście przenieść klimat widoczny na zdjęciach do swojego domu - zapraszam do współpracy. Zajmuję się kompleksowym projektowaniem wnętrz,  od  totalnej demolki po delikatne zabiegi dekoratorskie. Wykonuję zarówno pełne opracowania projektowe wraz z autorskim nadzorem, jak i koncepcje oraz konsultacje przeprowadzane drogą online. Osoby które chciałyby zapoznać się z pełną ofertą i cennikiem proszę o przesłanie zapytania na adres:


kontakt.majolika@gmail.com



55. Dirty Xmas!!!

Można się przeprowadzać.
Tylko do sypialni, jak na razie, ale pierwsze pomieszczenie w domu można uznać za skończone.
Biorąc pod uwagę wszystkie opóźnienia i kryzys wiary- to i tak wielki sukces.
Wizja wspaniałych, białych świąt spędzonych w nowym domu tym samym chyba zostanie przesunięta na kolejne święta, choć to mogłyby być naprawdę  BIAŁE święta. Jak z fabryki  kokainy.

Jedyne co mnie nieco martwi to
1. Fakt ze w zwiazku z planowana przeprowadzka ponad pol roku temu zrezygnowalam ze sprzatania obecnego mieszkania i cyarna rozpacz wyziera z kazdego kata-ale od brudu umiera mniej ludyi niy w wzpadkach samochodowzch
2. Zepsulam klawiature na laptopie D i Z yamienilo sie miejscami z Y, dwukropek y Ł nie ma pryecinka i ja nie royumiem jak to sie moglo stac!!!!




piątek, 18 listopada 2011

DESIGN DLA ZWIERZĄT

Drodzy,
Zapraszam do super a(u)kcji.
Rzecz dzieje się dla zwierząt, tych najbardziej potrzebujących- więc zajrzyjcie, podajcie dalej, w odpowiednim momencie licytujcie ( piękne, unikalne przedmioty, meble, projekty, sztukę, modę, ....).
Ode mnie poleci biżuteria. 


Pomysłodawcą i koordynatorką wydarzenia jest Mega- Kobieta, historyk designu Krystyna Łuczak Surówka.

54. Kompre, Sorry

Jeden dzień.
1.
One.
Uno.

A świat jakby inny.


Po wymianie drzwi, wyrzuceniu podstopnic, pomalowaniu ścian na biało na klatce zrobiło się tak jasno że każdy  kto wychodzi z mieszkania maca ścianę w poszukiwaniu wyłącznika.
Jednym z największych odkryć/ułatwień było wykorzystanie pistoletu do malowania ścian. 
Maszyna ryczała co prawda jak dwulatek który narobił w pieluchę, ale w ciągu kilku godzin było po robocie- pędzlem machalibyśmy co najmniej kilka dni.


czwartek, 17 listopada 2011

53. POD(s)CHODY

Malować czy nie malować ???
Oto jest pytanie, które regularnie zadawałam sobie w liceum plastycznym, tuż przed drzwiami sali do malarstwa. Często zamiast odpowiedzi powiewał za mną płaszcz i trzaskały wrota wyjściowe;)
Od tamtej pory rzadko kiedy zdarzał mi się podobny dylemat,odpowiedź byłą jedna- a co jest do stracenia? Tym razem poważnie  walczę ze sobą i kolorem ( schodów), który sam w sobie pasuje mi wybitnie, ale w zestawieniu z podłogą już dużo mniej...i tylko wizja skrobania pazurami belek do żywego drewna powstrzymuje mnie przed obleceniem ich na biało. Jeszcze, bo znając życie nie wytrzymam i jednak je pomaluję.



Zrobiłam próby z przyczajenia - dosłownie, czołgałam się pod stopniami- i czekam na natchnienie.W liceum przychodziło 15 minut przed dzwonkiem, więc niech ktoś zadzwoni;).

Abstrachując od schodów / przy jesieni chyba, bo sentymentalna nie bywam/ złapałam się na tym że strasznie tęsknię za malowaniem. Za zapachem farb, babraniem się w kolorowej mazi, zapełnianiem kadru i poczuciu że coś jeszcze ma się do powiedzenia- albo kompletnie nic, ale i tak nie ma to żadnego znaczenia ;)))
Przez dwa lata nie myślałam malowaniu wcale, z powodu równie błachego i nielogicznego jak moja logika ( w trakcie piwnicznej powodzi utonęły wszystkie farby, podkłady  i narzędzia) ale zaczyna mnie porządnie nosić. To chyba JUŻ.


środa, 16 listopada 2011

52. Lampierz, part 2

Drodzy Państwo,
Po kilku tygodniach wtykania jest. Do puchowej kuli wystarczy włożyć zwykłą żarówkę z oprawką, lub dolną podstawę starej lampy stołowej ( tak jak u mnie).

 

Aż chciałoby się powiedzieć:



Ale się nie powie, bo nie żyje. Choć zwierzaki na początku miały inne zdanie...




wtorek, 15 listopada 2011

51. Framuga patriotyczna

Finisz drzwi datowany na okolice 11.11 okazał się jak najbardziej w temacie. U nas co prawda nie fruwały elementy chodników i kostki bauma, ale cegły po klatce schodowej- owszem.
Myślałam że nie posiadam jakichś głębszych uczuć do swego kraju a tu proszę bardzo- okazało się że podświadomie jednak jestem wielbicielką barw narodowych.
Aaaaaalbo Monako;)


PS. Ponownie muszę zmienić wygląd i układ bloga na hm, jakikolwiek- obecny szablon zupełnie się nie sprawdza. Jak znajdę chwilę to będzie ładniej.

50!

To ( dobry) znak był...
Znaleziony w jednej z piwnic podczas wykopywania starych cegieł, jeszcze z poprzednią nazwą ulicy ( która, jako że jestem dzieckiem szatana a do tego fanką Myszki Miki dużo bardziej mi odpowiadała niż obecna ).
Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się znajdzie! 


poniedziałek, 14 listopada 2011

48. Klatki ciąg dalszy

Kiepsko z chronologią;)
Tak mi się spieszy do 50 wpisu, że zapomniałam o 48....a tu:
Coraz mniej straszy- od kiedy zakitowaliśmy dziury w których mogłyby zamieszkać pająki. 
Tata powoli uzupełnia też ubytki w cegłach i powoli zabieramy się do rekonstrukcji zawalonych fragmentów na piętrze.


niedziela, 13 listopada 2011

Marilize + Kevin







Inny od poprzednich- bardziej amerykański,  modne swego czasu połączdenie nurtu zen i surowości rodem z loftu.
Minimalistyczny, ale z zachowaniem indywidualnych akcentów.
Na pewno nie bezosobowy- i tym mnie ujął.
Meble, wyposażenie, dodatki w tym stylu znajdziecie TU