Stało się.
Szukałam, drążyłam, węszyłam i wreszcie mam ewidentny, niezbity dowód na to że sprzątanie nie służy.
Ani porządkowi- bo i tak za chwilę znów będzie bajzel;
Ani sumieniu- bo i tak zawsze mamy brudne myśli;
Ale przede wszystkim, sprzątanie nie służy urodzie.
Wczoraj przeżyłam szok z kategorii tych cięższych, które robią ze zwojów mielonkę.
Otóż opiniotwórcza gazeta Fakt posiada (wyżej wspomniany) dowód na to, że Perfekcyjna Pani Domu ma 36 lat. I jest to dowód osobisty, co czyni sprawę przerażająco prawdopodobną.
Byłam pewna, że PPD do całkiem nieźle naciągnięta pięćdziesiątka, udająca czterdziestkę piątkę. A tu proszę...jesteśmy prawie w tym samym wieku.
Prawdopodobnie posiadanie narzeczonego który ma na głowie włosy spod pachy też robi swoje, ale o szkodliwości środków czyszczących wiemy nie od dziś. Podążając tropem biblijnego Samsona, każde sprzątanie jawi się jak obcięcie kolejnego kosmyka. Jedno psiknięcie Pronto- kurza łapka. Odkurzenie pokoju- zwisający podbródek. Umyjesz podłogę- biust na kolanach.
Taaak....cieszę się, że tak szybko udało mi się przejrzeć podłych producentów detergentów, wciskających nam wizję radości płynącej z tańca z mopem.
Nie damy się!