19.06.20111,
nieświadoma tego co mnie czeka, rozpoczęłam remont stuletniego domu.
Tego samego dnia zakończyłam pisanie o wszystkim* i zaczęłam prowadzić nie-codziennik budowlany,
zobowiązując się do pokazania wszystkich etapów prac ku pokrzepieniu
serca (swojego) i ku przestrodze (dla innych wariatów takich jak ja).
Ile razy
chciałam zwiać z rykiem z wypełnionego szklaną wełną poddasza? Setki. I
pewnie bym zwiała, ale blog zaczęło odwiedzać coraz więcej osób, a ja
zorientowałam się że właśnie minął ten moment, gdy mogłabym zachowując twarz spakować walizki i niezauważona wyemigrować. Tak oto, z myślą o 14 stałych
Czytelnikach, remont przeżyłam i dom (prawie) skończyłam.
Na pamiątkę zostały mi bicepsy, kilka zupełnie niespodziewanych znajomości, jedna przyjaźń, przyjemność z pisania i wirtualne miejsce. w którym mogę
magazynować wszystkie inspiracje. Bez ryzyka, że znów znikną gdy kolejny
raz niechcący spalę komputer.
Dlatego, żeby nie było nudno- do wewnętrznych inspiracji dorzucam w pakiecie wszystko to, co połaskotało mi neurony:
DIY, czyli kombinatorykę stosowaną, spécialité de la maison;
MIEJSCA i WNĘTRZA, które rzuciły mnie na kolana;
ECO DESIGN, który szanuję, wyznaję i staram się praktykować;
MODĘ którą kocham, choć nie zawsze rozumiem i SZTUKĘ, bo tylko ona może nas uratować.
Wszystkim Odwiedzającym życzę miłego (tu) spędzania czasu. Rozgośćcie się.
*Blog jest "2", ponieważ kiedyś był jeden, właśnie ten o wszystkim i o niczym. Tak dla jasności.
*Blog jest "2", ponieważ kiedyś był jeden, właśnie ten o wszystkim i o niczym. Tak dla jasności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz