Dom Tine Kjeldsen i Jacoba Fossum na wyspie Funen ( niedaleko Kopenhagi) ma ponad 150 lat
i świeżość nastoletniej, rumianej dziewczyny. Czyste wnętrza są doskonałym tłem dla zdobytych skarbów- a tych nie brakuje; właścicielka domu jest założycielką i główną projektantką Tine K, więc nie ma co się dziwić że cały dom jest wielkim polem stylistycznych eksperymentów. Bardzo sympatycznym, trzeba zaznaczyć.
Przyszedł czas zadumy, rozważań, podsumowań. Refleksja, że jestem prawdziwym debilem- ponieważ porę nie pomyślałam o tym że wszystko czym radośnie chlapałam przy gipsowaniu, tynkowaniu, malowaniu i szpachlowaniu nie wchłonie się samoistnie w cudowny sposób. W pewnym momencie nawet się zachwycałam, że taki piękny niby- gwiazdozbiór nam się na wylewce zrobił...
Mocno pracochłonne, ale efekt jest wart każdej minuty spędzonej nad skorupką. Orzechowa kompania przymaszerowała prosto ze strony RAWBONE .
P.S. Misia się dowiedziała, że orzeszki ziemne to nie orzeszki. To FASOLA!!
pierwsze przymiarki do kablowych napisów które poprowadzą prąd na klatce schodowej- casting na tekst trwa!!
Pojawiły się już pierwsze propozycje, ale może macie jakieś fajne pomysły?
Tylko nie porażające mądrości Coehlo, plissss:)
Są zwykli producenci, dobrzy fachowcy, genialni rzemieślnicy i poeci materiału.
Dirk Cousaert zalicza się do dwóch ostatnich grup - fantastyczną technikę łączy z nieuchwytnym, trudnym do sprecyzowania czynnikiem dzięki któremu wierzy się w jego prace bezgranicznie. Ja dodatkowo mam ochotę porządnie je obmacać!
Czyli wykończenie schodów, przy których też się z Tatą wykończyliśmy. On cierpiał przy docinaniu MDF-u, ja przy malowaniu na wysoki połysk, który wcale wysoki być nie chciał.Ale (jakoś) się udało...
Stropowa, metalowa, strasznie zasyfiona ( była).
Po obtarciu wszystkich kostek u rąk zyskała nową...matowość.
Według większości gości jestem psycholem, regularnie odbywa się rozmowa w stylu:
- no tak, jeszcze tylko tą belkę obudujesz drewnem i koniec...
- nie obuduję, taka zostanie
- ......( cisza).....acha....
Parapetów miało wcale nie być, ale jakoś z rozpędu jeden się zrobił...oczywiście wykonanie by Tata, malowanie by me ( emalią do drewna, którą obleciałam już chyba wszystkie możliwe przestrzenie w domu. Oprócz tych, które są magnetyczne rzecz jasna)
Właściwie to miała zawsze, ale teraz okna mają odpowiednią oprawę.
Oczywiście czekają na biel, jak tylko Tata skończy kleić MDF rzucę się na nie z wałkiem.
Pamiętacie? Moją ulubioną kasetą viiideeełoooo była piracka kopia niezwykle znanego, docenionego przez krytyków filmu ,,Kopciuszek 87" . Zdarłyśmy go z Sis i psiapsiółą ciągłym oglądaniem do tego stopnia, że widoczne były tylko niektóre sceny- ale co z tego, skoro oni tam tak pięknie...eeee....jeździli na skuterze i mieszkali w starej szklarni ( chyba) a na końcu on tak wzdychał, że ona wyskoczyła z samolotu ( tzn. samolot jeszcze nie wystartował, na szczęście....)
Wszystkie durzyłysmy się w głównym bohaterze, a mnie ta miłość rzuciła się na mózg na tyle silnie, że pierwszy PRAWDZIWY chłopak był toczka w toczkę taki sam. Tylko mówił po polsku;)
Do wszystkich Dziewczyn zapatrzonych w idoli- uważajcie, w kim się kochacie...
Zatem, będę mieć drzwi w kasecie.
Skrzydło do łazienki zamówiliśmy tak jak poprzednie- surowe, bym mogła je pomalować sama. Od pozostałych różnią się tym, że 3 płyciny wypełnione są mlecznym szkłem.
Kaseta w której drzwi będą się chować nie jest najciekawszym obiektem, więc daruję Wam foty;)
Czyli kolejna lampa ( mówiłam! lampy są najłatwiejsze!;) z serii zrób to sam- podobnie jak poprzednie, znaleziona na Curbly
Bardzo prosta konstrukcja ( można wykorzystać np. stelaż starego abażuru) opleciona została dekoracyjnymi gałązkami wykorzystywanymi we florystyce. Podobne w Wawie można kupić za grosze na giełdach kwiatowych ( Bakalarska, Skorosze).
Efekt- minimalistyczny romantyzm, jak u Torda Bontije
Okazuje się że tak, i to jak! Z każdym dniem drewniane dechy na parterze broniły się coraz bardziej- gdy byliśmy już tuż- tuż decyzji by je zerwać, okazało się że poziom podłogi przy gresie podniósłby się do tego stopnia, że pół zniknęłoby pierwszego stopnia ;) . Czary?
Raczej brak porządnej poziomicy, ale można wybaczyć- dom budowali rzemieślnicy z XIX wieku.
Przedstawione w poprzednim poście sprzęty są niebosko upaprane, a my nadal zmagamy się z niesforną klatką schodową. Odnośnie boskich / nieboskich- aerograf jest boski. Bez niego utknęlibyśmy w piekielnych czeluściach klatki.
Na amen.
wreszcie ruszyliśmy temat sufitu na klatce. Tzn właściwie ruszyliśmy sufit, bez tematu;)
I to z kopyta!
Jutro zaczynam kłaść gres, tzn. mam nadzieję że zaczynam;). Przyjeżdża moja super-hiper kumpela i ma mnie wyedukować w tej kwestii; zobaczymy czy przechwałki odnośnie ,,inteligencji manualnej", jak to kiedyś powiedział o moich dość ryzykownych wyczynach na stolarni jeden z Profesorów, są nadal aktualne.
Oby były, bo do świąt podłoga ma leżeć- zamiast obiecanego autoprezentu w postaci nowych okularów nabyłam maszynę do cięcia gresu, więc wstyd byłby wielki ( pociecha- nie widziałabym zawiedzionych min dokładnie). Swoją drogą, chyba osiągnęłam już stan totalnego zboczenia budowlanego. W składach i marketach potrafię chodzi godzinami między półkami, macam te wszystkie śrubki, podniecam się kablami, śnię o ergonomicznych wkrętakach ... na przedświątecznych zakupach ( tekstylnych) po godzinie miałam martwicę mózgu, nawet wyprzedaże butów nie sprawiły że krew krążyła szybciej.
Korzystając z okazji, prezentuję moją subiektywną listę sezonowych hitów:
metro tiles Cevica + Sabbia Natura di Terra
umywalka z ukrytym ( szczelinowym) odpływem- Globo
bateria umywalkowa- TRES
bateria prysznicowa z deszczownią- TRES ( moja ma kwadratowy talerz )
oraz tron- który kształtem musiał nawiązywać do kanciastej umywalki i płytek, a ceną nie zabijać ( Koło Style)