czwartek, 29 listopada 2012

135. Noce i dnie, tom I

Nic docelowego, nic na stałe, zbiorowisko rzeczy na chwilę. Pokazywać? nie pokazywać, pokazywać, nie pokazywać, pokazywać, nie pokazywać....aaa,  pokażę.


Jeszcze trochę wody upłynie, a  nawet i może morze jakieś wyschnie  nim zarobię na to co ma być, więc nie ma totamto. Dziś wersja "o poranku, czyli o tym jak zerwałam się bladym świtem o 11 i złapałam ostatnie promienie dziennego światła".





w tę
i nazad
A w poniedziałek zapraszam na pięterko.

środa, 28 listopada 2012

Rodzina na swoim

Gdyby mierzyć jakość projektów poziomem zadowolenia kocich domowników, to chyba zdałam egzamin;)


Kotometry przechadzają się dumnie wzdłuż i wszerz, wydając sygnały miauprobaty. Wpadłabym w prawdziwy samozachwyt, niestety zabrakło mi wyobraźni w pewnej kwestii, otóż...okazuje się że zapomniałam zaprojektować schody.
Drugie.
Górny stopień schodów obecnych okazał się najbardziej pożądaną przestrzenią w całym domu, i gdy wpada do nas w odwiedziny Gacek można zaobserwować akcję pt. "Piątek, godzina 17.15, dworzec PKP Śródmieście".
Znacie to?
Sfochowane panie w futrach, emo dzieci ze słuchawkami na uszach udające że nie widzą nikogo dookoła, " dżentelmani" przygotowani do biegu by podsiąść kobietę w ciąży...taaak.



Najpierw jest krążenie wokół terenu. Następnie błysk. Sekunda. To jedno spojrzenie w kocich oczach i...dziki bieg, spychanie ze stopni, podsiadanie przeciwnika, pazury w ruch....zwycięzca zostaje na wysokości. Przegrany z obrażonym wyrazem pyszczka , w chmurze wolno bujającej się w powietrzu sierści schodzi na dół i zajmuje drugie w kolejności miejsce- poduszkową piramidę.


Ewidentnie mamy już ustaloną hierarchię ważności miejscówek, łączy je jedna bardzo ważna cecha- z obydwu można obserwować Żywicielkę przy pracy. I w takiej atmosferze, pod czujnym wzrokiem aksamitnych kocich oczu, powstał ten wpis;)



PS. Wyniki rywalizacji w kategorii Siad na Schodku są bardzo wyrównane. Koty idą łeb w łeb.
Więcej kocich zdjęć  obejrzycie TU.

wtorek, 27 listopada 2012

Przypominajka

Wszystkim, którzy chcieliby pomóc- przypominam o naszej zbiórce dla Kociego Świata





 
 
 
 

Gałązka

Czasem jedna rzecz robi dla wnętrza więcej, niż całe wyposażenie.
Taka rzecz wcale nie musi być okazała.
Nie musi być skomplikowana
Nie musi być droga
Tylko musi być

Lampa poniżej to połączenie metalu ( !) i szkła. W wersji "wyprodukowanej" tania nie jest, ale czy do jej wykonania naprawdę potrzebna jest skomplikowana technologia? Opcja dla kombinatoryków takich jak my to:

gałąź prosto z lasu
lakier bezbarwny
matowe żarówki z długimi kablami
haczyki do zawieszenia gałęzi.

w wersji niestałej uczuciowo żarówki wymieniamy na świeczki w szklanych osłonkach, np. ze słoików. da się.


The Lampe Plaffonier measures four-and-a-half feet long and is available for €459 from La Galerie Vegetale.
The three frosted globes are hand-blown glass.
znalezione tu: Lampe Plaffonier

poniedziałek, 26 listopada 2012

134. Galaktyka słonia

W dni takie jak ten, który właśnie się kończy...skończył... skończy na pewno, słoń łapie wszystkie, nawet najmniejsze promyki słońca. Kumuluje, przechowuje na zimniejsze czasy. Będzie moją przechowalnią lata.





Refleks (z)słonia to jedna z ulubionych zabaw Gacentego. Plan- zwierzolubny dom - zrealizowany w 200%!.




piątek, 23 listopada 2012

133. No to lecim

z tym koksem.
Po raz pierwszy, jedyny i niepowtarzalny prezentuję zdjęcia tuż po przeprowadzce . Oczywiście będę wnętrze pokazywać jeszcze nie raz, ale pierwszy to pierwszy- i podkreślić trzeba;).
Zdjęcia są sprzed kilku tygodni, gdy zdążyłam przenieść niezbędne minimum, tzn. kilka mebli i parę ciuchów, natomiast nie starczyło mi już czasu na zrobienie bałaganu. Stąd ten błogi spokój w powietrzu  i anielska czystość na podłodze, tak podkreślana przez Was.
Teraz, gdy przeniosłam się już z całym majdanem ( sorrry Doda!) sprawy się skomplikowały i ciężko jest wykadrować zdjęcie tak aby piłkarza nie było widać;)

Zatem, zgodnie z tytułem:









Łazienka i sypialnia na razie są w stanie nie pozwalającym na prezentację, i wierzcie mi że nie jest to powierzchowny bałagan;) . Jedyne co mogę na ten temat powiedzieć to:

- kocham duże wanny
- kocham duże łóżka

 Dodam jeszcze że kocham moją kitkę, między innymi za to że momentalnie oswoiła się z nowym domem. Miałam niezłego stresa przed przeprowadzką- w końcu wiele rozwiązań było robionych z myślą o niej i poniosłabym totalną porażkę jako koci designer, gdyby coś się nie spodobało. Na szczęście projekt został zaakceptowany. Uffff....







środa, 21 listopada 2012

DIY- kalendarze adwentowe.

Co prawda do Gwiazdki jeszcze ponad miesiąc, ale w związku z urlopem od życia codziennego postanowiłam w tym roku celebrować świąteczne przygotowania metodą na pięciolatka- czyli z rozdziawioną ze szczęścia paszczą;) . Przez ostatnie lata zdarzało mi się w Wigilię kończyć ostatnie projekty, a w pierwszy dzień świąt zaczynać kolejne więc  tym razem powiedziałam gromkie i stanowcze NIE- już nie będzie dzielenia się opłatkiem z gmailem. W pierwszym porywie odbudowywania tradycji chciałam nawet zacząć uczęszczać na rekolekcje adwentowe( czy jak to się tam nazywa z tymi świeczkami, którymi oblewało się kolegów) i odnaleźć radochę z wracania wieczorami w kurtce uwalonej woskiem po łokcie, ale na szczęście idea wypaliła się szybko. Mogłabym nie przeżyć tak gwałtownego zwrotu akcji.
Ciasto na pierniki pyrka i dojrzewa,  rytualne porządki odwalę na start póki jeszcze jestem mobilna, a na moment gdy stracę nieco ową mobilność uzupełniam kolekcję pomysłów na dekoracje. Póki co, mam zamiar wykonać wszystkie ozdoby i ( przynajmniej częściowo) prezenty samodzielnie, w ramach zrównoważonego świętowania. Zapowiadają się skromne i  minimalistyczne, by nie powiedzieć- biedne święta;)
Poniżej kilka wygrzebanych z  czeluści netowych pomysłów na kalendarze adwentowe w wersji hand-made, dużo więcej patentów znajdziecie na profilu MAJOLIKI. Polubić nie zaszkodzi;)


poniedziałek, 19 listopada 2012

ZBIÓRKA!


Drodzy

Jak co roku, zanim nadejdą pierwsze mrozy, organizuję zbiórkę dla zwierzaków w potrzebie. Rok temu pomogliśmy fundacji EMIR, udało się zebrać naprawdę wielką paczkę.
Tym razem chciałabym pomóc Kociemu Światu (który tak naprawdę jest całym światem nie tylko dla 140 kotów, ale także dla kilkunastu psów, koni i kózek).


Przytulisko we wsi Kątne k/Nasielska prowadzone jest przez Kasię, dziewczynę z niesamowitą pasją i sercem dla zwierząt- u niej znajdują schronienie zwykle te najbardziej poszkodowane przez los.


Na liście potrzeb Fundacji znajdują się:
kocia i psia karma
suchy chleb dla koni;)
naczynia do karmy
wiadra, regularnie rozdeptywane przez konie
koce
posłania
wszelkiego rodzaju narzuty, prześcieradła itp.- przy kocich pazurkach przerób jest naprawdę duży
środki czystości do podłóg, ścian, mebli itp.

Zbiórka będzie trwać do 12 grudnia; jeśli mieszkacie w Warszawie lub okolicach i chcielibyście dorzucić się do paczki, proszę o kontakt na priv- podam adres pod którym można zostawić swój "udział". Jeśli nie macie czasu na dostarczenie darów bezpośrednio do mnie lub Fundacji, a chcielibyście nas wesprzeć, zaadoptujcie wirtualnie zwierzaka lub prześlijcie choćby symboliczną kwotę na nr. konta:

Fundacja Azylu Koci Świat,
Kątne 59, 05-190 Nasielsk
rachunek bankowy nr. 47 1240 5312 1111 0000 5049 4208

Mam nadzieję że w tym roku znów uda nam się tak obciążyć bagażnik samochodu, że ledwo ruszymy;).


Pozdrawiam serdecznie,
Majka 

wtorek, 13 listopada 2012

134. Countdown

3....albo 13 książek do przeczytania
2...nowe umiejętności, które planuję zdobyć
1...tydzień do końca pracy na ten rok



Przyszedł taki czas, gdy już w robocie nie pociągnę, natomiast muszę się podciągnąć jako człowiek. I bynajmniej nie o lifting tu chodzi, chociaż jak patrzę w lustro to te 4 lata bez urlopu odcisnęły się na moim czole wyraźnym stempelkiem ( a wręcz podeszwą glana).
Z drugiej strony, gdy zrobię sobie grzywkę albo nasunę czapkę to mogę służyć za żywy przykład na to że alkohol konserwuje. Kilka dni temu musiałam okazać opiewający na trzy dychy dowód aby kupić wino, przez co nabawiłam się syndromu bułeczki- na zmianę puchłam z dumy i rumieniłam się ze wstydu.

Plan jest taki, że na urlopie pierwsze dwa tygodnie będę się rozkoszować pozycją horyzontalną, następnie poleżę na boku, a później zobaczymy. Być może przewrócę się na brzuch.
Do zobaczenia  w przyszły czwartek- mam nadzieję że to będzie tak spektakularny powrót, jak mi się śni po nocach;)

 Na zachętę mały przedsmak salonu.
( Nie, nie lizałam gresu ;).










wtorek, 6 listopada 2012

133. Duszkiem! czyli

....do czego służą garnki. Wspominałam już kiedyś, że od momentu zaangażowania się w budowę regularnie jestem obdarowywana bardzo romantycznymi prezentami.  Zestaw noży. Mop parowy. Zmywaki.
Wszystko to sprawia, że moje życie nabiera zupełnie nowych odcieni:). Oprócz tego, że szybciej znalazłabym praktyczne zastosowanie dla uschniętej juki niż wspomnianych utensyliów, wszystko jest ok- bo mam przyjaciół.


poniedziałek, 5 listopada 2012

132. Bez serca

Ostatnio padam na ( wyczyszczony świetnie nadającym się do sreber tonikiem) pysk od razu po wejściu za próg domu, co w połączeniu z równie jak ja upadłym komputerem oraz migającym niczym przedsionki internetem daje opłakany efekt blogowy. Ponieważ 4 etat sprał mi już mózg do cna i nijak nie stworzę tekstu  o powalających walorach poetycko- humorystycznych, pozwólcie że zaprezentuję jedyne zdjęcia nadające się do publikacji, czyli takie bez hałd ciuchów z majtami na szczycie. Montaż oświetlenia nad tzw. sercem domu, czyli stołem:

początek

koniec

Wydaje mi się że nie wszyscy w Szwecji mieszkają w komnatach o wysokości 5 metrów - oczywiście mogę się mylić, bo nigdy w tej krainie szybkiego montażu nie byłam, ale...
W pojedynku na logikę  "Ikea kontra Tata" tym razem niestety poległ mój rodziciel.
Chociaż powiem Wam że jak ta lampa sobie trochę powisiała to pomyślałam, że nigdy wcześniej nie miałam tak dobrze oświetlonych stóp. No i nie ma co jej podciągać, dopóki jestem kobietą bez serca.
Bez stołu znaczy się.