środa, 28 marca 2012

W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że musi coś skończyć aby zacząć coś nowego.
Na przykład jak ma 12 lat, to musi skończyć obiad żeby pójść na wrotki z koleżanką.
Jak ma trochę więcej, to musi skończyć spotkanie z koleżanką / kolegą na kanapie nim przyjdą rodzice.
Albo musi zapłacić za wybraną rzecz, bo inaczej skończy w więzieniu.

 Wszystkich którzy podejrzewają że:
- ukończyłam remont
- zamierzam skończyć pisać
- chcę skończyć ze sobą

Uspokajam; to nie jest wpis o końcu. Najnowszy wpis znajduje się tu:


poniedziałek, 26 marca 2012

Prosto jest łatwiej...

...a krzywo jest trudniej. Ta niezupełnie życiowa zasada od kilku dni sprawia że wpadam w zadumę nieco częściej niż zwykle, czyli raz na pół godziny (w normalnych okolicznościach zawieszam się tylko co 60 minut).

O co cho?
O kafelko łazienkowo, a konkretnie cegiełko co do której miałam bardzo sprecyzowane zamiary. Co jakiś czas dla sportu układałam sobie fragment łazienkowej ściany na sucho i sprawdzałam... nie wiem co sprawdzałam. Po prostu mam taki tik, ok?
Kilka dni temu znów oddałam się temu niegroźnemu nałogowi w sposób który uważałam za jedyny słuszny, mianowicie:















Ułożyłam, stanęłam i się gapiłam, po pewnym czasie do gapienia dołączył się Tata i zasugerował coś, co zburzyło cały mój światopogląd:















Eureka! Powiedzmy nikt na to wcześniej nie wpadł ;).
Po pierwsze byłoby dużo mniej cięcia, po drugie układałabym je dużo szybciej, po trzecie nie byłoby problemu z dopasowaniem płyt k-g . Naładowana nową, geometryczną energią wróciłam do układania podłóg ale co chwilę zerkałam na ,,nowy porządek". Po wstępnej euforii stwierdziłam że nie godzi się,idąc po herbatę przesunęłam rząd  















A wracając wsunęłam z powrotem.















Wieczorem po prostu zabrałam te płytki w cholerę bo się tylko o nie potykałam.
To tyle w kwestii decyzji, potrzebuję projektanta.


Przeprowadzka

Szykują się przenosiny;)
Więcej na ten temat opowiem jak tylko wygrzebię się z projektowych czeluści

sobota, 24 marca 2012

Co za wnętrze!


notka: 
Właściciel apartamentu,  producent filmowy Alketas Pazis oprócz imponującego konta posiada jedną z największych kolekcji sztuki i wzornictwa przemysłowego pierwszej połowy XX w.  Im dłużej się przyglądam, tym bardziej się ślinię. Nie wiem jak Wy, ale ja tu nie mam co pisać - to  trzeba  podziwiać!

więcej szczegółów  TU
źródło: Yatzer 
foto:  Vangelis Paterakis

piątek, 23 marca 2012

O dwóch takich, co poprawiają humor

Ostrzegam- to że dokonałam poniższych zakupów NIE ONACZA, że mam zamiar sprzątać. Nie umiem, nie lubię, nie potrafię. Poza tym szczotka się zniszczy.

A było tak:
Podczas akcji "poszukiwanie nowych oprawek do okularów", zwanej w skrócie " nic ciekawego" weszliśmy z D. tradycyjnie do TK MAXX odwiedzić naszego słonia lustrzanego i sprawdzić jak się czuje jego cena. Słoń zniknął, razem z ceną oczywiście więc w akcie  rozpaczy kompulsywnie kupiłam pierwszą lepszą rzecz na pocieszenie, która jak  to rzeczy na pocieszenie musiała być kiczowata i różowa. Że trafiło akurat na szczotkę do zamiatania- cóż. Była tania.















Podczas kolejnej wyprawy po okulary, którą zaznaczam zainicjował D ( musiał po raz tysioncpińćsetstodziwińćset przekonać się czy aby wyciągnięte rogi w wybranej oprawce nie kolidują z nieznacznie zaokrągloną częścią dolną. I sprawdzał to znów. I znów. I jeszcze raz ) ponownie stanęłam przed bramką wspomnianego sklepu. I...


środa, 21 marca 2012

Maison Estate. Lampa po imprezie


The wine-bottle chandeliers hang above the heavy organic form of the Raw Nero stainless steel and wood dining table; the transparent Igloo chairs disappear into their surroundings.




Rough-hewn shelves hold bottles of wine from Maison Estate.
A solid stainless steel table dominates another part of the tasting room; The Kitchen, a restaurant devoted to fresh fusion cuisine, can be seen in the background.

W związku z tym że na gwiazdkę  byłam dobrowolnie zmuszona ;) kupić sobie  maszynę wodną do cięcia gresu, postanowiłam wykorzystać potencjał tego autoprezentu w 100%. Diamentową tarczą da się przeciąć  niemal wszystko - przede wszystkim szkło. Do tej pory nie było mi to dane i stanowiło ograniczenie w poszukiwaniu sposobów na wykorzystanie starych butelek i słoików, teraz mogę szaleć na całego! 
Poszukując ,winnych" inspiracji trafiłam w ELLE Decoration na  Maison Estate, przepiękną winnicę w południowej Afryce. Cały projekt ( autorstwa Chrisa Weylandta ) wart jest uwagi, ale po tych żyrandolach ciężko było mi się skupić na podziwianiu innych detali...



No, może jeszcze  skusiła mnie towarzysząca winnicy restauracja Tasting Room,  zaprojektowana ( oczywiście) przez Weylandta , wyposażona meblami ( rzecz jasna :) z manufaktury Weylandts.
www.weylandts.co.za
www.maisonestate.co.za


sobota, 17 marca 2012

104. Otwory na Potwory

Podobno jak dom dziurawy, to niedobrze ale w tym przypadku dziury są jak najbardziej zaplanowane. Ba! wręcz pożądane;)

Pojawiają się nagle, w różnych kształtach i wielkościach:




 Nie będę ukrywać, że cała moja rodzina ma lekkiego hopla i  najważniejszymi domownikami w naszej chałupie są zwierzaki. Każdy zwierz ma swojego człowieka i wszyscy są szczęśliwi.

Oto moja Kocóra Aria z Mroźnej Krainy, potomkini Czeszki i Niemca, która tak jak wszystkie inne czworonogi trafiła do nas z odzysku. Jest moją najukochańszą przyjaciółką i ....eee, no wiadomo. 


Ponieważ będzie  honorowym mieszkańcem na powstających włościach, wiele elementów zostało zaprojektowanych specjalnie z myślą o niej- na przykład dziura z ostatniego zdjęcia. 


Powstała dość spontanicznie, a dokładnie na skutek wizualizacji typowej przyszłej sytuacji domowej, czytaj: imprezy.
Impreza jako wydarzenie wysoce stresogenne może powodować psychiczny dyskomfort u mojego Kocia- chociażby poprzez utrudniony dostęp do kuwety.
Wcześniej zrobiliśmy do toalety drzwi suwane- wiecznie otwarte;), ale po winie 2, 3 albo 7 ktoś może zapomnieć i drzwi zamknąć. Dlatego też będzie miała własne wrota, mega hiper all inclusive tajne wejście wprost spod wanny. Niezapomniane doznania u gości korzystających z WC- gwarantowane!

środa, 14 marca 2012

LANGWEDOCJA

W 2005  londyńska projektantka Nicole Albert i Michael Nunan kupili wiejskie gospodarstwo w Lagrasse (Langwedocja). Stworzyli miejsce na ziemi dla siebie i...przyjezdnych gości. To cudo można wynająć na wakacje !
Co do samej willi - to klasyka osadnictwa w najlepszym wydaniu ;). W starą architekturę płynnie wpleciono nowe ( choć nie nowoczesne) wyposażenie. Wszystko jest stonowane, skromne i wygląda jakby należało do tego domu od chwili jego powstania. Chciałam na koniec dodać coś w stylu " to znów nie moja bajka", ale po ostatnich estetycznych zauroczeniach i zdradach wydaje mi się że we wnętrzach można, a nawet trzeba być monogamistą, więc od dziś już wszystko mi się podoba. 
No, prawie wszystko...


The terrace with loungers, dining table, and chairs—all from Castorama in Beziers. The floor tiles are from Llensa in Girona, Spain.


The House La France door is painted in Farrow & Ball's Parma Grey. The door handle is made by a local ironmonger.

Dla bardzo ciekawskich- drzwi pomalowano farbą  Farrow & Ball's, kolor Parma Grey. To farba która doskonale sprawdza się na zewnątrz i posiada przepiękną gamę bieli i szarości.






The courtyard divides the two rental apartments. Nicole uses colorful accents, such as the turquoise pillows, throughout the interior.


The dining table and sofa came from the couple's London home. The white mohair throw is from The White Company, and the 1930s retro chair and painted corner cupboard are from local shops.
Meble w całym domu pochodzą z okolicznych targów staroci lub zostały wykonane przez miejscowego cieślę

A simple stucco fireplace helps heat one of the apartments during the winter months.




 The white farmhouse sink is from Castorama in Beziers; an iron rack is used as a shelf to hang and stack dinnerware.

 A bath with a clawfoot tub.


An outdoor stone sink; the ceramic plates are by potter Sean Miller.



Źródło: House La France.
 foto: Sarah Hogan , Caroline Arber.

wtorek, 13 marca 2012

103. Absolutne czary

U mnie bez zmian- dalej robię to o czym miałam już nie pisać, czyli wiecie co;). W międzyczasie walczę z projektami które już niedługo rozpoczną zupełnie nowy nowiusieńki nojnowusieśniejszy dział; ale to wkrótce, na razie cicho sza.

Podczas gdy robię wiadomo co, Tata zabrał się za łazienkę. Powiem szczerze że do tej pory przechodzenie przez ścianę do naszego warsztatu zupełnie nie sprawiało mi problemu i niezły szok przeżyłam, gdy któregoś dnia jednak napotkałam opór. Granice mojego mieszkania zostały definitywnie wytyczone, a ja straciłam magiczne moce i muszę zapindalać po młotek naokoło.
Trudno się mówi, będę musiała z tym jakoś żyć.






Tu naoczny dowód iście ułańskiej fantazji mojego Taty w zakresie panowania nad wodą. Układ rur Wam tez przypomina znak na czole pewnego bohatera? Dodajmy jeszcze że pracujemy nad tajemnym przejściem niewidocznym dla przeciętnego śmiertelnika i robi nam się istny... Hydrogwart.

poniedziałek, 12 marca 2012

Rura mi rura

Pełzające po ścianach rury to zmora niemal każdego mieszkania. Wyłażą nie wiadomo skąd, znikają w  równie tajemniczych czeluściach...zwykle staramy się je ukryć za regałem, zasłonką, paprotką ( ostatnia opcja jest wg. mnie wyjątkowo zjawiskowa i skuteczna. Nic nie widać )
Po latach dzikich kombinacji okazuje się, że wstydziliśmy się tych rur zupełnie niepotrzebnie. Od dziś  mogą grać w naszych wnętrzach pierwsze skrzypce!

Znalezione tu: down2thewire

niedziela, 11 marca 2012

WYTRAWNE PASTELE


Kilka postów temu  donosiłam o wiekopomnym odkryciu, jakim są pastele na wiosnę;)
 
Było słodko i pudrowo, dziś natomiast dorzucam do wypłowiałych odcieni moją ulubioną przyprawę- czarny pieprz ( tak naprawdę najbardziej lubię ostre chilli i cynamon, ale nie komponowały się z założeniami posta, pardon).

Prezentowane wnętrze to flagowy projekt Andrew Corrie i Harriet Maxwell, projektantek które  w 2005r stworzyły Ochre-  położoną w samym sercu Soho mieszankę sklepu,  magazynu i biura projektowego. Dziewczyny genialnie miksują szorstkie, loftowe akcenty z luksusowymi elementami  wyposażenia i tworzą wnętrza w których mimo różu, kolorowego szkła i kryształowych luster dobrze poczuje się każdy facet. Na mnie w każdym razie to działa ;)

 

Para żyrandoli ze szkła Murano pochodzi z 1960r.Do dziś spełniają wszystkie
zadania - doskonale oświetlają pomieszczenie i są niezwykłą ozdobą
A pair of 1960s Murano glass chandeliers illuminates the hallway.





foto: Ditte Isager

piątek, 9 marca 2012

pasteLOVE

Jak donoszą panowie z Make Life Harder, a papuguje po nich córka premiera - sezon wiosna/ lato 2012 opanują pastele. 
Nie jest to wybitnie odkrywczy trend, właściwie każda zima pogrąża się w gotyckich czerniach, by na wiosnę po raz kolejny pierwszy raz w życiu zaznać słodkich  odcieni, ale nie narzekajmy ; wszak każda wiosna jest pierwsza.
Jak łatwo się domyślić pastelowe będą teraz nie tylko ubrania na sklepowych wieszakach, ale i samochody, opakowania cukru, ramówki telewizyjne oraz oczywiście wnętrza naszych domów.

To doskonały moment by zaprezentować mieszkanie delikatne jak wata cukrowa, które trzymałam na specjalną okazję- dotychczasowe siarczyste mrozy przeplatane chlupotem kałuż  jakoś bardziej sprzyjały stylistyce chat wikingów. Ale wreszcie przyszedł czas, by zgolić brody pełne okruszków!  Rozbielone odcienie nie tylko fantastycznie powiększają wnętrze, ale tworzą wrażenie świeżości i lekkości nie do podrobienia. Jeśli komuś nie leży czysta biel o podobnych właściwościach, a nie wyobraża sobie ostrych barw w otoczeniu - pastele to strzał w dziesiątkę. 

Dla pełnego sukcesu dobrze jest trzymać się kilku zasad, podstawowa to: im więcej odcieni, tym prostsze formy. Jeśli łączymy kilka deseni, a do tego mamy jeszcze ochotę na stylizowane meble, sztukaterie, bibeloty- odpuśćmy łączenie kilku barw, unikniemy efektu nadmorskiej cukierni.  Mój pastelowy MUST HAVE (jak mawia wspomniana premierówna) czyli wzmocnienie subtelnej bazy - solidne, rockowe formy, meble z pazurem, coś co rozbije ten  ulepek . Czarne punkty na landrynkowej mapie sprawią że wnętrze będzie " dupę urywać ", parafrazując panów z MLH.

Właścicielką apartamentu jest Aya Yamanouchi Lloyd, a aranżację wykonały projektantki z Nightwood- prawdziwe specjalistki od stylu vintage. Więcej o tym projekcie TU: NYT


fot. www.nytimes.com_Trevor Tondro





fot. www.nytimes.com_Trevor Tondro