Nadszedł dzień, gdy zabrakło wymówek- uzbrojeni w maski i rękawice ruszyliśmy na strych.
Wynoszenie samych śmieci trwało kilka tygodni, kolejne zajęło nam wyburzanie zbędnych ścianek.
Oprócz znalezisk tyleż zaskakujących co zupełnie niepotrzebnych, jak wspomniane tony wazoników czy starych ubranek dziecięcych odkryłam skupisko książek. I wsiąkłam....Co karton- kolejne piękne albumy i książeczki dla dzieci. W strasznym stanie- zakurzone, nasiąknięte pyłem z wełny szklanej, zawilgocone; co tylko mogłam, ratowałam. Przez niemal tydzień, codziennie, po 6-7 godzin ślęczałam nad rozpadającymi się stronami. Efekt? Kolekcja jakiej będzie mi zazdrościć każdy dzieciak;). Ilustracje, jakich dziś się już nie spotyka. Historie, które ścinają krew w żyłach ( zdumiewająca jest szczerość przepełniająca książeczki sprzed 30-40 lat. Babcia nietrzeźwa? Sąsiad umarł? w psiej kupie się nie grzebie?no problem...).
Sporo egzemplarzy było na tyle uszkodzonych, że udało się zachować tylko pojedyńcze strony. Za to jakie strony....
hm.... |
Baaaaardzo straszne i baardzo piękne ilustracje Stasysa Eidwigeviciusa do ,,Czarnej Jamy" Joanny Papuzińskiej |
Książka mojego dzieciństwa |
Jako małolata zaśmiewałam się do łez tymi dowcipasami. Dziwię się że rodzice nie interweniowali widząc taką okładkę;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz