piątek, 25 stycznia 2013

Co za ĆWIR! Qualy design

Jest kabelek;) . A na jego końcu jeden z dowodów na to, że miłość nie wybiera. 
To będzie historia o tym, że uczucie naprawdę czyha za rogiem, czai się w trawie, buja na ( symbolicznej) gałęzi. Nie zabraknie  w niej także prawdziwej mocy. Mocy WYPRZEDAŻY.....Nie wiem jak Wy, ale ja nie potrafię obojętnie przejść obok przecenionych produktów.  I nie mówię tu o sztucznie wygenerowanych promocjach, dzięki którym produkt przed okresem wyprzedaży nagle drożeje o 100%, by w kulminacyjnym momencie łaskawie osiągnąć arcyatrakcyjną cenę wyjściową.

Ja tu mówię o słoniu wyczekiwanym przez pół roku,  kupionym za 1/5 wartości.
O płytkach 15 złotych z metra.
O drucianym porożu za 50, przecenionych o 70% butach Westwood oraz o złotych spodniach Stefanel za złotych PIĘĆ.

O, o takich wyprzedażach mówię. O tym, że trzeba być na nie gotowym zawsze i wszędzie, i nie pytać- a co to, gdzie to postawię,  kiedy ja to włożę? Tu wygrywają szaleńcy. Okazja się znajdzie, tylko odwagi potrzeba. Wspomniane spodnie ze złotej folii kupiłam z myślą o przebieranych imprezach w gronie zaufanych wyrozumiałych, a kilka dni później całkiem serio śmigałam w nich do pracy. W czarnej tiulowej spódniczce baletnicy opędzam wszystkie uroczystości i okazje, od Wigilii po wykłady. O słoniu opowiadać nie muszę, wiadomo że bez niego w ogóle nie byłoby zabawy. W okresie przedświątecznym, który jakoś się rozciągnął do końca stycznia;) w trakcie bezkrwawych polowań udało mi się ustrzelić kilka rzeczy o których a) nie sądziłam że kiedykolwiek będę ich pożądać, b) o których śniłam, ale które wcześniej były poza zasięgiem mojego portfela. O karcie nie wspominając, wiadomo- dużo lżejsza, krócej leci. Nie wszystkie ukochane sklepy przeczesałam, nie wszędzie trafiłam na właściwe rozmiary, kolory, ilości. Ale instynkt łowcy został zaspokojony.
Takim super okazjom, rzeczom pięknym choć niekoniecznie praktycznym poświęconych będzie kilka kolejnych wpisów- wszystko pod banderą UPOLOWANE. Dziś pierwsza pozycja z listy, czyli tytułowy ĆWIR. A właściwie ćwiry dwa. Kupując książki, duuuuzo książek  w pewnym bardzo dużym internetowym sklepie zaczynającym się na literkę E ( jak : Epifaniusz, Eligia lub Ewaryst) zerknęłam do pomieszczenia z przecenami, czyli na SALE. I za niecałe 30zł zostałam opiekunką ĆWIRÓW.



Nie wiem od czego zacząć. Może od początku, czyli pudełka?



Ptice zamieszkały na ścianie tuż przy wejściu, a ja wpadłam w nowy nałóg i już planuję powiększenie domowego zwierzyńca. Mam nadzieję że po  skompletowaniu wszystkich QUALY DESIGN obejmie mnie programem ochrony środowiska i sypnie trochę karmy:).








2 komentarze:

Unknown pisze...

Cuda :)) Już chwilę temu wpadły mi w oko te ptaszki-bryloki z domkiem na klucze :)) ale widzę,że sporo jeszcze tych ptasich gadżetów mają :)) kiedyś będą też i moje ;)

Lola pisze...

Za-je-faj-ne!Też bym przygarnęła. Naprawdę łup wyprzedażowy Ciebie godny. Pozdrawiam