Hotel San Giorgio znajduje się w jednym z najpiękniejszych zakątków greckiej wyspy Mykonos. Hasło, którym się reklamuje brzmi: NEW BOHEMIAN LUXURY i chociaż bardzo chciałabym powiedzieć coś mądrzejszego, to w tym przypadku pozostaje tylko przytaknąć autorowi. To idealne miejsce do tego, by snuć się na bosaka w powłóczystych cygańskich szatach, z drinkiem w ręku i co pewien czas malowniczo rozkładać się na obitych lnem poduchach.
Hotel San Giorgio znajduje się w jednym z najpiękniejszych zakątków greckiej wyspy Mykonos. Hasło, którym się reklamuje brzmi: NEW BOHEMIAN LUXURY i chociaż bardzo chciałabym powiedzieć coś mądrzejszego, to w tym przypadku pozostaje tylko przytaknąć autorowi. To idealne miejsce do tego, by snuć się na bosaka w powłóczystych cygańskich szatach, z drinkiem w ręku i co pewien czas malowniczo rozkładać się na obitych lnem poduchach.
W czym tkwi sekret? "Bohemian Luxury", które na szybko można przetłumaczyć jako "biednie na bogato";), to sztuka wykorzystywania do maksimum naturalnej urody materiałów, przedmiotów i przestrzeni. Pozorna pustka wnętrz wnosi niesamowity spokój. Ograniczona paleta barwna czerpiąc z natury również przynosi ukojenie, a wszechobecna biel daje czystość i staje się idealnym tłem dla nielicznych, ale dobranych z pietyzmem detali. Wnętrza wyglądają na urządzone mimochodem- ale wierzcie mi, tu żaden kamyczek nie został rzucony przypadkiem. Przy tak ograniczonych środkach liczy się precyzja, szczegół i jakość. Mnie najbardziej rozbroiło połączenie tradycyjnej, greckiej architektury ( bielone murki) z orientalnymi akcentami ( marokańskie latarnie, hinduskie tkaniny i lustra, afrykańskie, plecione lampy) i elementami z recyclingu- spójrzcie choćby na drzwi szaf w recepcji zrobionych ze starych okiennic, lub łazienkowe "wieszaki".
Nie będę owijać w bawełnę- widzę się w tym miejscu. To absolutnie moje klimaty, zarówno pod względem estetycznym, jak i mentalnym- greckie zen wyznajemy na co dzień i od święta;). Niestety, ta prostota kosztuje. Czytelnikom posiadającym wolne 15 tysiaków może wystarczy na tygodniowy pobyt, pod warunkiem że zacisną pasa.Jeśli chwilowo nie dysponujecie taką gotówką, polecam opcję San Giorgio DIY- za cenę jednego greckiego obiadu stworzycie swoje własne "Bohemian Luxury". Wystarczy, że wyczyścicie Wasze wnętrza z nadmiaru kolorów i uzupełnicie je o kilka stylowych dodatków.
Mój typ- drewniane, smukłe latarenki; błyskawicznie wnoszą do wnętrz orientalny klimat, a dzięki prostym formom pasują do najróżniejszych stylizacji. O tym, gdzie można będzie je kupić napiszę już niedługo. Ba, podejrzewam że kilka będzie można wygrać w konkursie! No i uchyliłam rąbek tajemnicy, nad którą pracujemy w pocie czoła od kilku miesięcy...
* o białym proszku do wciągania wyjątkowo nie pomyślałam aż do końca artykułu;)
3 komentarze:
Wspaniałe miejsce, ma niesamowity klimat jako całość. Świetne dodatki i akcenty, a wykorzystywanie naturalnych materiałów w taki sposób jest wprost niesamowite :)
Zgadzam się w 100%. To jedno z moich ulubionych
Wcale nie widać, żeby było biednie. jest po prostu w innym stylu, ale fakt, klimat tkwi w umeblowaniu, w którym niektóre rzeczy wydają się być surowe. Wrażenie robi wszech otaczająca biel. Wnętrza mają w sobie to coś.
Prześlij komentarz