piątek, 24 sierpnia 2012

110. Fugowanie cegiełek ( życie nie jest proste)

Położyć to jedno, zafugować- to drugie, trzecie  a nawet czwarte.

O ile ja dziewictwo glazurnicze straciłam na płytkach podłogowych ( bolało!!), a ułożenie ścian poszło jak z płatka i było bardzo przyjemne to u Taty ( Master- Fugatora) było dokładnie na odwrót. Podłogi poszły może nie szybko, ale sprawnie, a przy cegiełkach...
Płytki są bardzo grube, więc wypełnienie szczelin między nimi wymaga niemałej sprawności i doświadczenia ( którego nam w tej kwestii zabrakło). Nakładana tradycyjną techniką  masa zapadała się, powstawały dziury, ciapało się to niemiłosiernie.
Po pierwszym dniu walki Tata stwierdził że się nie godzi na tak nieludzkie warunki i zrobiliśmy burzę mózgów. Ponieważ w moim jak zwykle trwa nieprzerwany sztorm i  dobre z założenia idee ubiera w dość dziwne rozwiązania, zaproponowałam urządzenie do dekoracji tortów.
Podejrzewam że może to być związane z dietą na której permanentnie jestem i dlatego wszystko mi się kojarzy ze słodyczami.

Omnomnom


Na szczęście  Tata który potrafi zapanować nad ośrodkiem sytości wpadł równolegle na pomysł wykorzystania pustej tuby po akrylu z wyciskaczem, i tak powstało półautomatyczne urządzenie fugujące.




Praca poszła jakieś 200% szybciej, fugi wypełnione są na 100%, a ja zastanawiam się czy jakiś % kalorii w dziennej dawce spożycia można jednak zastąpić tortem.

PS. Płytki coraz bardziej kojarzą mi się z białą czekoladą....





3 komentarze:

Dee pisze...

Nie mam żadnych zastrzeżeń co do całego projektu oraz wykonania (także na majolika), ale co do fugi niestety muszę przyznać, że chyba została nakładana nieco zbyt sucha albo wymywana zbyt późno lub zbyt suchą gąbką, bo na zdjęciu widać, że w niektórych miejscach jest zbyt mocno wymyta oraz nierówną jej fakturę. Nie jestem żądnym specjalistą, ale kilka razy już fugowałem i muszę powiedzieć, że w przypadku fugi trzeba się stosować do wskazówek producenta. Oczywiście po położeniu fugi ściana wygląda świetnie - jeśli gdzieś fuga nie wyszła tak, jak powinna, to spokojnie można ją usunąć i położyć ponownie (gdy jest świeża powinna wyjść bez problemu).

Maja pisze...

To są właśnie te elementy które nakładaliśmy szpachelką, efekty jak widać opłakane;(
Postaram się wrzucić jak najszybciej foty reszty płytek, zafugowanych przy pomocy urzadzenia Taty, dzięki wielkie za radę!

Ania pisze...

Muszę przyznać, że efekt jest świetny :D Nie mogę się nadziwić, że to może tak ładnie wyglądać. Chyba przekonam się do kontrastów.