Położony w Arild ( Szwecja) budynek pochodzi z 1970r i stanowi przykład budynku bez charakteru. Za młody na stylową chatkę, zbyt tradycyjny jak na współczesne budownictwo, w zachowaczych rękach nie miałby szans.
Na szczęście zarówno kończyny, jak i umysł Marie pracują na szalonych częstotliwościach dzięki czemu typowa szwedzka chatka kryje w środku prawdziwą kopalnię DZIWÓW.
Najpierw natknęłam się na pojedyńcze zdjęcia wnętrz,;dopiero po internetowych niteczkach dotarłam do informacji o autorce. Odkrywając kolejne fotografie byłam niemal pewna, że dom należy do scenografa, ewentualnie stylisty/ dekoratora - spiętrzenie form, tkanin, skonfrontowanie przedziwnych przedmiotów ze wszystkich stron świata plus wyjątkowo nienachalne, ledwo dotknięte ( mówiąc wprost- opylone najprostszym patentem, czyli "wszystko na biało") elementy architektoniczne wskazywały raczej na osobę która bardziej liczy się ze szczegółem, niż ogółem.
A jednak.
Marie Olsson Nylander to architekt wnętrz.
DZIWO drugie
Kontrast wnętrze- zewnętrze, czyli typowa dla Szwecji i jakże nam obca nieostentacyjność. Skarby w domu, pierdolnik w ogródku , czyli jak nie wprawiać w zakłopotanie biedniejszych sąsiadów. Lub- jak zmylić złodzieja :)
DZIWO trzecie, czwarte, piąte....
zdjęcia pochodzą ze stron fancycribs i trendland
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz