środa, 26 sierpnia 2015

Najfajniejszy hotel we Wrocławiu, w jakim byłam*

Cofnijmy się trochę w czasie.
via
Ok, może nie aż tak bardzo.
Na wieść o zbliżającej się, milion pięćset sto dziewięćset razy przełożonej ( i w rezultacie niedoszłej) operacji,  siedliśmy z D do szukania tanich lotów. Stwierdziliśmy zgodnie, że skoro z prawdziwymi,
czyli długimi wakacjami nam nie wyszło, to zrobimy sobie wakacje na raty. Trochę więcej latania, ale co tam- uwielbiam latać! 

Najbardziej kocham turbulencje i jak szarpie przy lądowaniu. O zboczeniach może porozmawiamy kiedy indziej, choć coś w tym jest, że lubię jak mną rzuca- a już najfajniej, jak rzuci gdzieś niespodziewanie. Tym razem trafiło na Wrocław i choć typowaliśmy kierunki nieco bardziej odsunięte od polskich granic, koncept nam przypasował. Jako nadworny kaowiec natychmiast zabrałam się do wyszukiwania miejskich atrakcji, a w związku z tym, że pełnię również funkcję konsjerża ( nie mniej nadwornego), przy okazji znalazłam nam hotel.

Tu muszę się przyznać do kolejnego, trzeciego już w tym tygodniu zboczenia po uwielbieniu dla szpitali i turbulencji- lubię wyszukiwanie hoteli. Coś, co dla innych jest męczarnią, mnie autentycznie jara. Otwieram sobie 30 ofert i sprawdzam położenie, standard pokoi, knajpki w okolicy, opinie...mogę tak godzinami. 

Hotel sieci PURO wybrałam ze względu na położenie. Liczy się lokalizacja, lokalizacja i jeszcze raz- promocja. W związku z 50% obniżką, usytuowanie wydało mi się wprost idealne.


Żebym w totka trafiała tak jak z hotelami, to pisałabym do Was wprost z Seszeli. Rozwalona na plażowym łożu, takim z tymi białymi łopoczącymi...Wkurzają mnie co prawda powiewające szmaty, ale bez nich się nie liczy.

Wróćmy jednak do Wrocławia. PURO to hotel idealny na kilkudniowy wypad- niewielki, kompaktowy, wygodny i bezpretensjonalny. Przy pierwszym kontakcie może troszkę razić pozornie bezduszną nowoczesnością, ale szybko przekonaliśmy się, że to jego największa zaleta- industrial szybko zyskuje życzliwą twarz bardzo sympatycznej obsługi, dzięki której czujemy się jak w młodzieżowym hostelu. 

To co, oprowadzić Was?
Puro Wrocław usadowił się w Dzielnicy Czterech Wyznań, przy niezwykle klimatycznej ulicy Włodkowica. Wyjście z hotelu to jak krok w przeszłość- piękne kamienice, jedyna zachowana we Wrocławiu synagoga, pałac, dawny przyklasztorny ogród....i knajpy. O kurde, jakie tam są knajpy! Po zapoznaniu się z okoliczną ofertą przemknęła nam przez głowę myśl, by zwiedzanie ograniczyć do promienia 100 najbliższych metrów. 


A to tylko jedno wyjście. Drugie, prowadzące przez ogród, wypluwa nas prosto na nadodrzańską promenadę. Mieliśmy farta i trafiliśmy na pokój z oknami od strony ogrodu, z widokiem na rzekę. Choć podejrzewam, że mając taki widok też piszczałabym z radości:

via

Dzielnicę Czterech Wyznań od Starówki dzieli 10 minut drogi tam i 30 z powrotem ( + butelka wina). We put U in the center- obiecują właściciele i słowa dotrzymują, a ja  cieszę się, że nie zabukowałam hotelu dwie ulice dalej, bo wylądowalibyśmy tuż przy głównej ulicy miasta. A tu cisza, spokój, kwiatki i motylki. I rybki. Plum.

Tuż po wejściu do recepcji trafiamy na duuuużą wyspę, która służy do zameldowania się w hotelu. Emocje podczas oczekiwania na numer pokoju- jak przy wyścigach. Otrzymujemy kartę która jest naszym kluczem do pokoju, elevator boy'em, baristą i pokojówką.




Pokoje w Puro nie są duże, ale za komfort daję im 5+. Świetnie rozplanowane, dopracowane w każdym szczególe. Wyposażone w podobno najgrubsze i najwygodniejsze materace w mieście, jak dla mnie- trochę za miękkie. Lata spania na karnych dechach, wiecie. Niektórzy goście narzekają też na całkowicie przeszklone łazienki i rzeczywiście może to być problem, jeśli wybieramy się na taki wyjazd np. z zaprzyjaźnionym księdzem, ale...wrrrrróć. Mimo najszczerszych chęci, nie umiem sobie wyobrazić tej sytuacji.
Zatem, przeszklona łazienka to nie problem. To fun i ulga, że nie ja muszę to sprzątać. Dla wstydziochów jest opcja z zasłonką, która całkowicie oddziela pomieszczenia. Mięczaki!



Łazienki wyposażone są w kosmetyki Azzaro. I świecące kamyki, ziuuuuuum!
Wszystkimi urządzeniami w pokoju steruje się małym tabletem. Przy jego pomocy możemy zamówić posiłek, ustawić klimatyzację, sprawdzić pogodę, hasło do wi-fi czy wymeldować się. Na D nie zadziałał, niestety, ale możemy nim zmienić styl oświetlenia, a jest się czym bawić- w jednym pokoju projektanci upchnęli więcej ledów, niż ja użyłam przez całą swoją karierę. W nocy nie trzeba zapalać światła idąc do łazienki, ponieważ czujniki ruchu uruchamiają podświetlenie w podłodze, ( dzięki czemu uniknęłam zostawienia xero na szybie). Wiem, takie niby nic, ale bardzo fajne. Chociaż momentami było mi trochę dziwnie, że jestem głupsza niż pokój, w którym mieszkam.

Część ogólna hotelu nie jest duża, ale zorganizowana tak, by zapewnić gościom jak najwięcej komfortu i możliwości integracji. Są olbrzymie stoły ( także w ogrodzie), przy których można zjeść kolację  w towarzystwie kilkunastu osób, są leżaki i olbrzymie pufy, na których pokładałam się gdy D oglądał mecz. Do hotelu można zabrać czworonożnych przyjaciół, więc obok mnie pokładał się piękny golden, podobnie zainteresowany akcją na ekranie.





Goście Puro mają nielimitowany dostęp do automatów z ciepłymi napojami, przez całą dobę, co jest bardzo sympatycznym pomysłem. Tym bardziej, że z kawą lub herbatą można rozsiąść się w kąciku z albumami sztuki i wsiąknąć na kilka godzin. Ale to nie bajerami, światełkami i darmową kawką hotel zachwycił mnie najbardziej, tylko zespołem osób, które dbają o gości w mistrzowski sposób. I chyba posiadają teleport, bo do tej pory nie wiem, jak dodatkowa pościel o którą poprosiłam w recepcji znalazła się w pokoju przed naszym wyjściem z windy 30 sekund później.

Teraz ostrzę sobie zęby na kolejne Puro-hotele; najbardziej kusi mnie ten w Gdańsku, z przepiękną częścią restauracyjną. Ale jak jeszcze raz trafię do Wrocławia, to absolutnie się nie pogniewam. 

*Tak szczerze mówiąc, to jedyny hotel we Wrocławiu w którym byłam, bo pierwszy raz byłam we Wrocławiu, ale zakochałam się z miejsca. W miejscu. W mieście. We Wrocławiu zjadłam też najlepszy deser w swoim życiu, co prawdopodobnie ma dość znaczący wpływ na całą recenzję.

PS. Wpis nie jest sponsorowany. Niestety.
PS2. Zapomniałam, że miało być o wnętrzach- wystrój jest OK ;D

8 komentarzy:

dee pisze...

Zawsze mi się papa cieszy jak czytam Twoje wpisy (poza tymi o kosmetykach, bo ich nie czytam) - widać można żartobliwie opowiadać o miejscach i ludziach :) Kurde, fajnie że są jeszcze inteligentne laski, których chce się słuchać, czytać etc. Nie no ... spokojnie prrryyyyyy, żebyś nie popadła w samozachwyt... bardzo fajny tekst, no można powiedzieć poprawny :)

W Maju2 pisze...

Dziękuję za ten bardzo poprawny, wyważony komentarz;D. Zdecydowanie powinieneś zacząć czytać te o kosmetykach. Tam dużo życiowych mądrości jest;)
m.

Magda Korzewska i Jacek Korzewski pisze...

Maja wystrój Puro w Gdańsku jest super, zabrałam tam J na kawę. Pokoju nie widzieliśmy, ale ... Nie mają okien na miasto, tylko na wewnętrzne atrium, czy jak to fachowo nazwać? Puro w Gdańsku polecam odwiedzić dopiero, gdy zniknie koło młyńskie i sezonowa imprezownia pod namiotem tuż obok. A tak wogóle to zapraszamy do Gdyni.

Maja pisze...

Jak to? Kawa bez pokoju???
Gdynia jest kolejnym żelaznym punktem na naszej mapie, bez dwóch zdań;)

Justyna Janiuk pisze...

Nas o PURO uczyli na wykładach z Projektowania architektonicznego budynków użyteczności publicznej, więc jest fejm :) Bardzo fajny hotel.

Cieszę się, że wypowiadasz się pochlebnie o Wrocławiu :) Ja uwielbiam to miasto, i choć nie mam w planach zostania w Polsce po studiach, to jeśli już miałabym mieszkać, to tylko we Wrocławiu. To naprawdę fajne miejsce. Kiedy będziecie wybierać się następnym razem - daj znać, może doradzę Ci miejsca, których jeszcze nie widzieliście (bo nie ma ich w przewodnikach :)

Maja pisze...

Jestem zachwycona Wrocławiem i w brodę pluję D, że nie przyjął tam pracy- chętnie bym się przeprowadziła;). Magiczne miasto. Z wielką przyjemnością zgłoszę się po alternatywny przewodnik.
m.

Unknown pisze...

Dużo słyszałam o tym hotelu, ale nie miałam okazji przyjrzeć mu się z bliska, nie wspominając już o osobistej wizycie. Wygląda naprawdę fajnie, ciesze się, ze moda na ciekawe wnętrza dotarła również do przestrzeni publicznej - hoteli, bo niektóre z nich wyglądają tragicznie!!
pozdrawiam cieplutko

HammerNieruchomosci pisze...

Bez wątpienia, hotel niebywały. Pokoje w niebanalnym stylu, poza pokojami również nie ma co narzekać na pospolity design. W hotelach najważniejsza jest wygoda - jeśli dobrze się spało, to dobrze świadczy o tym miejscu :P