wtorek, 18 września 2012

121. LampNoir

..czyli ciąg dalszy czerni, która zaczyna zawłaszczać sobie coraz większe połacie. Dawno, dawno temu, przed siedmioma latami, za nadprogramowymi kilogramami, czarna w moim życiu była tylko rozpacz i szafa.
Kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, to w sumie na jedno wychodzi.

Przechodziłam etapy barwne niczym Picasso dla ubogich, omijając  czerń szerokim łukiem. Miałam nawet okres złoty ( poprzedzony długim niebieskim i krótkim zielonym) aż skończyły mi się kolory i dotarłam do ściany.
A  że ściany zazwyczaj są białe, czyli są światłem, szybko zaczęłam szukać cienia. W ten oto sposób okazało się że tak naprawdę to niespecjalnie lubię kolory,  moją ulubioną funkcją  w photoshopie jest desaturacja, a w sklepach najbardziej kuszą czarne kąty.

W Ikei kątów jest cała masa i tam też natknęłam się na prawdziwie mroczną historię rodzinną.
Głowę rodziny gra lampON- światło zdecydowanie rodzaju męskiego.

Lampa wisząca to z kolei wielka Mamma...




A do kompletu jest mały kinkiecik- pistolecik. Kupiłam w szale zakupów z  końcówką -9,99, nie patrząc na to że kinkiecik ma kabel który ni wuja  do niczego mi nie pasuje i z wielkiej radości nagle stał się niewygodnym wyrzutem sumienia. Zupełnie jak kochanek, więc na razie zamieszka w szafie.


I taka to historia rodem z filmu noir, prosto z serii Hektar IKEA.


1 komentarz:

Magdalena Sobula pisze...

Bardzo mi się tu podoba. Jest swojsko, przyjemnie, ciepło. Fajny tekst niby o lampach o trochę obok.. Naprawdę miło. Pozdrawiam i powodzenia :)