Po drugiej stronie szklanej bańki jest pięknie i straszno...
Jak na podwieczorku wydanym przez Szalonego Kapelusznika
Jak u Tima Burtona
Jak na jednym z moich ukochanych obrazów:
Zaślubiny Arnolfinich / Jan van Eyck |
Wypukłe lustro w steam punkowym klimacie upolowałam, a jakże, na promocji- podczas poszukiwań czegoś do ubrania. Wróciłam w tych samych zdartych spodniach ( niedawno policzyłam, że moje "najmłodsze" dżinsy mają prawie 5 lat!) i w tym samym, zmechaconym koko-kondomie na karku.
Jakoś tak się porobiło, że wolę dziś wydać ciężko zarobioną kasę na zawiasy albo kolejną porcję szaf do zabudowy...na szczęście kosz PCK niedaleko, można zanurkować;)
Zakup jednym kojarzy się ze sklepowym lustrem- niekradkiem, innym z kołpakiem od syreny. Większość pyta - a co ono takie zasyfione?
A to nie syf, tylko inna bajka.
3 komentarze:
Lustro naprawdę niezłe, ale bardziej zaciekawił mnie obraz - gdyby nie zachwiane niektóre proporcje, to można by go uznać za zdjęcie... zielona tkanina jest tak realistyczna. Wracając do lustra, to rzeczywiście podobne, jedna u Ciebie lepiej wpasuje się w wersji, którą posiadasz. No chyba, że nie jest to ostateczna jego odsłona - mam na myśli ramkę?
CZAD ! :)
Lustro jest tak czaderskie, że stanowi centralny punkt wszystkich gościnnych wizyt- jak ktoś raz zerknie, to się nie może odkleić.Fotoszopowe zniekształcenia na żywo gwarantowane.
Lustro pozostanie w oryginalnej ramce, choć tym z obrazu tez bym nie pogardziła...van Eyck to zdecydowanie mistrzunio. Holenderski;)
Prześlij komentarz