Tradycje są po to, by ich przestrzegać.
A tradycja remontowa nakazuje, by w momencie gdy wszystko jest już ustalone, prace rozpoczęte ( niektóre nawet już zakończone) otrzymać papierek z urzędu, że wcześniejsze pozwolenia i ustalenia są g...o warte.
A tradycja remontowa nakazuje, by w momencie gdy wszystko jest już ustalone, prace rozpoczęte ( niektóre nawet już zakończone) otrzymać papierek z urzędu, że wcześniejsze pozwolenia i ustalenia są g...o warte.
I że na jednej z najbardziej eksponowanych ścian w kuchni, idealnie na osi widokowej na przestrzał całego mieszkania, należy pierdzielnąć piękny licznik.
Cóż, co robić. Trzeba projekt nagiąć pod niezapowiedziany licznik który naprawdę się na ten świat nie pchał, tylko nieostrożny pan z urzędu go począł.
Zmiana miała obejmować szafki górne, ale jak zwykle najpierw cierpiałam męki twórcze przez dwa dni, a później wyplułam i te szafki, i jeszcze kilka alternatywnych wersji.
A jak już wyplułam i nawet coś tam wybraliśmy, to przyjechał licznik i okazało się że wcale nie jest taki straszny. I w sumie nic nie zmieniliśmy.
Hej, mój zawodzie, kocham cię jak Irlandię.
Wszystkie wpisy dotyczące tego projektu znajdziecie pod linkiem APARTAMENT.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz