wtorek, 24 stycznia 2012

85. Lampatania

Pamiętacie odcinek Seksu w Wielkim Mieście, w którym Carrie z przerażeniem odkrywa że nie stać ją na czynsz, ale w szafie ma równowartość apartamentu na Manhattanie?

Dokładnie to samo przeżywam teraz, gdy otwieram szafę pełną falbanek, cekinów i szpilek ( sztuk ....dziesiąt ( !!! ) w poszukiwaniu kolejnej dresowo- remontowej szmaty. Co prawda u mnie nawet na kawalerkę by nie starczyło, ale na niezłą furę owszem; a w samochodzie, co wiemy z amerykanńkich filmów na upartego też można mieszkać. W takich chwilach zwykle zastanawiam się czemu w wieku 18 lat nie myślałam o tym, że warto inwestować w czajnik. Albo bezpieczniki. Albo taki bojler na przykład.

Ciekawe.

Zaczynam popadać ze skrajności w skrajność, przy czym obecny kierunek jest chyba bardziej humanitarny  niż w czasach gdy potrafiłam zostawić czterocyfrową sumkę w Sephorze . Zamykam oczy przy sklepach z butami, zatykam nos przy perfumeriach, zapewniam sobie namiastkę drinków nad turkusowym morzem oglądając katalogi biur podróży, a zamiast mebli kupnych ściągam wszystko co mi wpadnie w ręce z pobliskich śmietników, strychów, piwnic i tym podobnych. Mania zdobywania- nie kupowania, wyćwiczona w latach dziecięcych gdy z Babcią chodziłyśmy na lumpeksowe polowania doprowadziła do tego, że ostatnio NAPRAWDĘ planowałam przyniesienie ze śmietnika starego zlewu, który jeszcze trochę się nadawał ( a tak naprawdę to już nie bardzo ). Niedługo zacznę okradać bezdomnych z kartonów i reklamówek.

Wracając do tematu, nieśmiało mogę powiedzieć że w wymyślaniu rozwiązań za złotówkę przebijam nawet Antheę Turner, która proponuje związywanie włosów majtkami zamiast gumek.
Zdobyłam już lodówkę, część mebli, mnóstwo dodatków, a teraz dostaję ślinotoku w działach przemysłowych w hipermarketach i składach budowlanych, gdzie za grosze kompletuję to, czego na śmietnikach akurat nie ma. Szukając takich lamp, na przykład, których mamy od wuja i ciut ciut, od razu zapowiedziałam że tylko te i żadne inne:

Oprawa OVAL




I słowu stało się światło; były protesty rodziny, delikatne sugestie że może jednak coś bardziej eleganckiego, ale wszystkich przekonała cena.
7, 95 zl.

Any questions?






Pierwsze przymiarki udowodniły że to bardzo dobry wybór- lampy genialnie pasują do cegły czerwonej, bielonej, do metalowych podciągów i gładkich białych ścian. Na korytarzu kolejne punkty ( jako że stłukliśmy tynki i nie ma w co się wkuć z elektryką) będą połączone czarnym grubym kablem układającym się w napisy ( pisałam o tym tu- http://wmaju2.blogspot.com/2011/12/71-kabloza.html).

Tym oto sposobem opędzę cale oświetlenie w 200 zl.
Chyba wpadłam w (chwilowy) samozachwyt.



Brak komentarzy: