sobota, 22 grudnia 2012

Falala la la!

Potrzeba matką wynalazku, a mania zbierania jego przyjaciółką. Okazało się że część rzeczy codziennych jest świąteczna z natury-  po powieszeniu lampek , zapaleniu kilku świec i nonszalanckim obrzuceniu choinki nielicznymi ozdobami nastrój zrobił się sam. Taka jest wersja oficjalna i tego się trzymajmy;). Oczywiście nawet przy tak okrojonym zakresie udało mi się zaliczyć kilka wpadek; np. uwierzyłam na słowo pani z bazarku że girlanda ze światełkami ma 5m długości - a miała półtora i skończyła się, rzecz jasna,  w najbardziej debilnym miejscu.
Druga wpadka była jeszcze lepsza- kupiliśmy piękną choinkę. Tzn w pięknym srebrzystym kolorze, bo to wszystko co mogę powiedzieć na jej temat. Z gatunków świątecznych drzewek odróżniam  małe, średnie i duże. Przytargaliśmyją do domu, postawiliśmy na korytarzu i gdy po chwili po nie poszłam... z zapachu zdecydowanie było jej bliżej do zwierza niż rośliny, ewidentnie podpadła jakiemuś kotu. Sytuację uratowało dwugodzinne wietrzenie mieszkania i kominek zapachowy- z zapachem sosny, haha:D. Na początku byłam wściekła na tą  choinkę jak cholera, ale później popłakałam się ze śmiechu .

gwiazdy origami ustąpiły wyrafinowanym formom spod nożyczek;)
nad wyspą wiszą równie misterne ozdoby- dla odmiany utytłane w sztucznym śniegu. Sztuczny śnieg ogólnie jest oficjalnym sponsorem tych świąt!
pamiętacie lampę- pierzaka? W tym sezonie robi za kulę śniegową, obok klosza ze sznurków. Instrukcje wykonania obu projektów są do podpatrzenia w zakładce ZRÓB TO SAM/a
zbliżenie na wonną choinkę
w moim ukochanym pierdolniczku, czyli TK Maxx wypatrzyłam piękne kartki z renesansową Madonną.
Co to jest?
Nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła choć jednego zakupu z d...y. Po kupieniu choinki trzeba było nabyć naczynie nań, więc z piskiem opon zjechaliśmy pod pewien market budowlany. Pobiegłam tylko po wiaderko, po drodze przypomniałam sobie jednak że warto byłoby dokupić te brakujące lampki. W dziale świątecznym zastałam około 20 panów z długimi listami zakupowymi,wpatrujących się z przerażeniem w napierdzielającą wszystkimi kolorami tęczy ścianę, ale girlandy oczywiście nie było.
Tak się tym faktem zdenerwowałam że dla odreagowania złapałam dwa bluszcze ( w domu mamy ich pod dostatkiem- obrastają cały płot ) + coś zielonego z czerwonymi kulkami. Rośliny!. Ja! I to takie co rosną u nas w ogródku. Magia świąt, kurde;)

Na szczęście na tym wpadki się skończyły. Kominek zapachowy zadziałał, bluszcz wprowadził do łazienki klimat bardzo tajemniczego ogrodu, a roślinka ze zdjęcia ( może ktoś wie, co to i jak to podlewać?) jeszcze nie zeszła. Całą resztę zrobiły świeczki. No i śnieg.






2 komentarze:

lasche pisze...

śmierdząca choinka i zapach sosny z kominka ...umarłam ze śmiechu :)))

Anonimowy pisze...

pięknie!
a roślina to psianka chyba. Jeśli stoi w miejscu słonecznym to podlewać dużo należy: