Niespecjalnie co prawda spektakularnych, bo wiosna i lato to dla mnie jedna wielka czarna dziura, przez którą nie przebijają promyki słońca. Niesamowite, że tyle osób zazdrości mi "wolnego" zawodu, dzięki któremu od kilku lat nie doświadczam wiosennych podmuchów i letnich zefirków ( bo tłukę projekty), natomiast niezwykle silnie odczuwam ( w wytartym kilkuletnim paletku) jesienne zawieruchy i zimowe zamiecie. Ogólnie latem chodzę wkurzona bo nie mam czasu na wakacje, a zimą chodzę wkurzona bo mnie na nie nie stać.
Mimo najszczerszych chęci nie jestem w stanie przerwać tej passy, zatem w sumie podminowana jestem od sylwestra do sylwestra, z krótką przerwą utraty świadomości w okolicach północy 31.
Nie ma jednak tego złego; dzięki mocno napiętemu grafikowi myślami ( a częściowo i ciałem ) jestem już w grudniu / prezenty!!!/ co niejako przyspiesza termin przeprowadzki , a nieogarnianie rzeczywistości pozwala na prześlizgiwanie się po miesiącach w dość beztroski sposób.
Dziś na przykład wprawiłam Tatę w lekką konsternację, gdy zapytał mnie czy zjem obiad. Powiedziałam że: dziękuję, już jadłam....jadłam...co ja jadłam...a, no wczoraj jadłam. Ale nie pamiętam co....
Tata mi poradził, cobym pooddychała głębiej.
Obłęd.
Podsumowując:
Na przełomie wiosny i lata A.D. 2012 NIE PRZEPROWADZIŁAM SIĘ!!
Udało nam się natomiast:
1) skończyć płytki na parterze
2) i zafugować
3) oraz popatrzeć, jak pękają na dylatacjach
4) zamontować drzwi wewnętrzne. Sztuk raz!
5) kupić słonia
6) łosia
7) oraz zlew, z mniej przydatnych rzeczy
8) i lampy
więcej zdjęć TU |
.....i chyba mi się miejsce skończyło, więc zapraszam na dalszą retro-inspekcję budowlaną już jutro ;)
2 komentarze:
:))) jakbym o sobie czytała!!:))
Lampa super! ostatnio zmalowaliśmy takie podobne na różowo;)
O! różowy rządzi, bezapelacyjnie;)
Prześlij komentarz