Kap, kap, kap....pociekły łzy po rozedrganej brodzie, gdy usłyszałam ile kosztuje cudeńko które widziałabym na wyspą kuchenną. Model Brigitte z frywolną falbanką wygląda niczym babcine galoty, a kosztuje tyle co tkane ręcznie jedwabne dessous Marii Antoniny.
Polecam do obejrzenia, zainspirowania się i westchnienia - okapy ELICA . Piękne projekty, praktyczne rozwiązania ( okapy chowane w blatach lub montowane na zasadzie teleskopu w suficie- całkowicie niewidoczne, wyjeżdżają sterowane pilotem). Ceny z kosmosu , 10.000zl to średnia- ja najwyraźniej upodobałam sobie jakiś model dla biedaków :)
W ten oto sposób życie zadecydowało za mnie i zostałam bez okapu. Przez chwilę zastanawiałam się nawet czy w ogóle potrzebuję tego urządzenia- o moich wyczynach kuchennych krążą miejskie legendy, przy czym żadna nie kończy się dobrze. Podejrzewam zatem że wyspę kuchenną będę wykorzystywać w celach zupełnie niekulinarnych...
Dla dobra pomieszczenia i usprawnienia wentylacji zapadła jednak decyzja, by okap był. Po szoku cenowym z Elicą postanowiłam skupić się na bardziej ekonomicznych propozycjach rynkowych, które wyglądały....marnie. Bardzo marnie. Właściwie oprócz kilku stalowych tub zakończonych szklaną półką jarzącą się na niebiesko- poniżej 2 tys nie znalazłam nic co nie wywoływałoby zgrzytu zębów.Na dodatek wszystkie były tak fatalnej jakości, że nie wiem czy nie rozpadłyby się po pierwszym uruchomieniu. Okapów ściennych jest całe mnóstwo, do wyboru do koloru, poniżej tysiąca można znaleźć naprawdę genialne egzemplarze- a wyspowych 5 na krzyż i wszystkie brzydkie. Postanowiliśmy zatem z Tatą wykonać okap metodą chałupniczą.
Znalazłam bardzo fajny wkład do obudowy ( okap szafkowy) świetnej firmy TEKA po promocyjnej cenie- za model Barcelona zapłaciliśmy niewiele ponad 300zl. W związku z symbolicznym podziałem przestrzeni przez wyspę, zaprojektowałam obniżenie sufitu nad nią w identycznych wymiarach- konstrukcja z płyty MDF ukrywa przewody i oświetlenie. Sam okap zostanie umieszczony w prościutkim kubiku tuz nad płytą. Całość będzie pomalowana na biało, by jak najmniej rzucać się w oczy- ale sam kubik potraktuję farbą magnetyczną.
Obiecanki o przyczepianiu do niego przepisów byłyby dużym nadużyciem , ale fotki z wakacji i telefony do restauracji- czemu nie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz