piątek, 19 sierpnia 2011

27. Dotarłam do ściany

To JUŻ- oddzielamy lokale; ograniczone widoki zaprocentują pierwszą łazienkową ścianą.
 
 
 
 
Wszystko się teraz ciągnie i ślimaczy...nie wiem czy to kwestia pogody, braku kasy, osobistych zawirowań czy tez najzwyklejszego w świecie zmęczenia materiału ale trochę mi entuzjazm opadł i nie biegnę już codziennie jak na skrzydłach po kolejną porcję wysiłku.
To chyba najtrudniejszy moment , gdy krzyżują się wszystkie ,,drogi" budowy- kwestie techniczne z wykończeniowymi, instalacje i stawianie ścian, podłączenia plus detale estetyczne. Trzeba to wszystko zebrać do jednego wora, wymieszać, przetrawić . Wcześniej była jedna misja do wypełnienia, można było kilka dni spokojnie od rana do wieczora skupić się na konkretnej rzeczy, teraz wygląda to mniej więcej tak:
- umawiamy się z Tatą co robimy następnego dnia (np. Tata rano oblatuje elektrykę i stawia ściankę, ja od południa lecę z gładzią)
- dnia następnego rano wbijam się w robocze ciuchy, Tata czaruje kable, ja żeby nie tracić czasu zacieram poprzednie ściany (doprowadzając się tym samym do stanu pracującego na czarno w fabryce kokainy uchodźcy ).
- koło południa okazuje się że brakuje jakiejś części, więc trzeba po nią pojechać do sklepu
- robi się dwugodzinny przestój, bo ściany zatarte, nie mam pracy ale upieprzyłam się jak nieboskie stworzenie więc nawet do sklepu nie wyjdę, sfrustrowana siedzę i czekam
- po kilku godzinach wraca Tata, wściekły bo części nie było- więc na dziś koniec roboty.
- jest 17, obydwoje jesteśmy totalnie zmęczeni nieróbstwem, siadam do komputera i robię jakiś zaległy projekt
- projekt jest tak zaległy, że muszę go zrobić na rano, zarywam więc noc
- a następnego dnia śpię do 13, więc na strychu pracuję co najwyżej 5h i nie wyrabiam się ze swoim zadaniem
- tym samym opóźniając robotę o kolejny dzień
- następnego mam godzinne spotkanie w południe, co rozbija dzień totalnie i nie zostaje z niego już nic
- robi się piątek, weekendowa przerwa bo rodzice wyjeżdżają...
.....i tak od kilku tygodni.
 Na dodatek dotarliśmy do dna finansowego źródełka o kilka ładnych tysięcy za wcześnie, więc przez najbliższe pół roku będę stacjonować w mieszkaniu w którym bedą:
- łazienka
- schody
- okap
- lodówka
- dwa fotele
- łóżko
- wieszak na ubrania, sztuk raz
- lampka nocna
I to wszystko. Zawsze chciałam wieść skromny i poczciwy żywot, ale chyba nie aż tak;)

Brak komentarzy: