Żeby nie było- mimo całych połaci, wykopalisk wręcz wyobraźni oraz intensywnego studiowania wzornika barwa drzwi tuż po pomalowaniu mnie poraziła. Przy czym nie było to porażenie przerażające, ani zachwycające, po prostu trwałam z rozdziawioną gębą przez jakiś czas.
Zjadłam pół paczki ciastek, ochłonęłam i stwierdziłam że kolor wymiata. Jest genialny!
polubcie nas na FB
2 komentarze:
A czym malowałaś? Pędzlem? Wałkiem? Pytam, bo dwie pary takich leżą na moim strychu-wkrótce-mieszkaniu i czekają na pomalowanie. AD 1950, albo i wcześniej. A ja tego nigdy wcześniej nie robiłem. Przyjmę z rozkoszą wszelkie rady.
Malowalam metoda kombinowana, czyli pedzel gonil walek. Pedzlem warto obleciec wszystkie zaglebienia, a walkiem na pewno ostatnia warstwe, powierzchnia jest wtedy gladsza.Ogolnie nic trudnego,super zabawa!
Prześlij komentarz