Drzwi a nie- drzwi, bo o wzorze nie- starym, z przeszkleniami nie- matowymi, w kolorze nie- grafitowym. A mimo to już je lubię- za przeszklenia duuuuże których w drzwiach stylizowanych na stare by nie było i za szkło przezroczyste a nie matowe, bo nagle okazało się że nie trzeba w ciągu dnia zapalać światła na klatce schodowej i widać moje ulubione drzewo.Skrzydło jest bardzo szerokie, więc wreszcie będzie można wygodnie wychodzić na taras, nie obijając sobie biodra o klamkę. Kolor nieszczególnie mi podchodzi ( ogólnie jestem anty-fanką wszelkich odcieni rudości, mahoniu itd) ale postanowiliśmy wszystkie drzwi wejściowe do domu zrobić jednakowe, różnicując tylko rodzaj szyby ( w pozostałych jest mat).
Przy okazji prezentuję dupę Edwarda, który miał w tym wpisie zaliczyć wielki debiut ale zamiast pozować po prostu się na mnie wypiął.
|
drugie drzwi ( ze świetlikiem i matowymi szybami) oraz niesforny Edward |
Ps. Kwestia klatki schodowej stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Tata zdemontował podest i okazało się że zarówno konstrukcja, jak i wykończenie - jest na wykończeniu . Możliwe że będziemy musieli zrezygnować z ich starych schodów i zrobić nowe; wiem że nówki- sztuki będą wygodniejsze, pewniejsze, pewnie wpuszczą więcej światła bo jeśli już zrobimy je mega lekkie, industrialne, tylko trepy na stalowych wspornikach- ale tym samym zniszczymy jeden z ostatnich oryginalnych elementów domu. Smut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz