czwartek, 30 sierpnia 2012

112. Ublacone

Nie wytrzymaliśmy.
Mieliśmy poczekać z przeniesieniem blatu do czasu montażu  i wiadomo....
Czarny blat na ciemnych zdjęciach  niespecjalnie wyszedł wieczorem, ale pomimo wcześniejszych obaw wszystko ładnie się zmieściło, spasowało, wystarczy tylko skręcić, zaspoinować na łączeniach i gotowe.







Mam blat.
Wzruszyłam się.


PS. NIE-kolejność wpisów związana jest z moją NIE- wiarą w przesądy, w związku z którą wolałam aby to jednak mycie okien zasłużyło na klątwę , a nie blat. Gdyby takie rzeczy w ogóle miały jakieś znaczenie, bo ja nie wierzę oczywiście i...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Maju
Właśnie wczoraj odkryłam Pani bloga. Zatopiłam się bez reszty i pochłonięciu kilku ostatnich wpisów cofnęłam się do początku. Póki co nieźle się ubawiłam przy pierwszym miesiącu zmagań ze starym domostwem i mam silne postanowienie dozowania przyjemności, bo aż szkoda by było wszystko naraz połknąć. Mam silne postanowienie trawić to powoli, kawałek po kawałeczku i czekać na kolejny odcinek jak na następny tom Harrego Potera. O ile uda mi się sama siebie przekonać to wytrzymam i do poniedziałku niepochłone całości, póki co nie moge się doczekać i na pewno już niebawem będę na bieżąco. Szczerze gratuluję celnego pióra i poetyckiego dystansu do spraw nawet bardziej niż przyziemnych.
Aldona

Maja pisze...

Urosłam z dumy o 10cm ( oby wzwyż...)i mam nadzieję, że nie zawiodę ani słowem, ani obrazem. Chociaż czarować nie potrafię, postaram się utrzymać napięcie do samego końca- akcja się niebezpiecznie zagęszcza. Dziękuję za ciepłe słowa, ba! gorące ,podgrzewające do działania. Bardzo wiele dla mnie teraz znaczą, gdy jadę tylko na oparach nadziei i wierze, że być może to już niedaleko. Jeszcze raz bardzo dziękuję.