Trzeci miesiąc. Skończyłam walkę z gipsem na poddaszu. Po skosach, skosikach, załamaniach, obróbce okien myślałam ze w kwestii zaciągania ścian nic mnie nie złamie. Na piętrze, przy ręcznym zacieraniu sufitu z rusztowania którym musiałam przyjmować pozycję....jakby to opisać.....emmmm...
... w moim życiu nic już nigdy nie będzie takie samo. Na pewno nie kręgosłup. Ale twarda byłam, dałam radę, obleciałam już prawie całe mieszkanie, ręce mam jak Pudzian- choć mniej wypielęgnowane...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz