czwartek, 23 lutego 2012

TUBĄDZIN SABBIA- uffff

Czyli jak to wszystko miło się zakończyło, choc wyglądało groźnie. Dla przypomnienia:
Sama, jako istota wbrew pozorom spolegliwa i ugodowa pewnie nigdy bym się na reklamowanie płytek  nie porwała, ale dzięki czujności Lilo82 z m.b przedstawiciel Tubądzina sam się do nas zgłosił z propozycją zbadania sprawy.
Myslałam że będą kolejne stresy, a tu nie dość że w bardzo fajny i rzeczowy sposób Pan nam wyjaśnił, skąd takie rozbieżności mogą się brać ( choć te u nas , jak sam przyznał, rzeczywiście są hardkorowe i ewidentnie trafiły nam się płytki źle wyselekcjonowane przy pakowaniu) ) to bez problemu dogadaliśmy się w kwestii rekompensaty i dalszej współpracy- będziemy u nich kupowac kolejne płytki, do mieszkania mojej siostry.
Dostałam też sporo cennych wskazówek, np. jak układać płytki na zewnątrz, na tarasie - o czym nie miałam zielonego pojęcia. Wiem już na co zwracać uwagę przy samym zakupie, żeby się nie naciąć tak jak w naszym przypadku ( klasyka - rozpakowywać paczki, sprawdzać serie, daty produkcji w miarę możliwości, przed ułożeniem oglądac płytki z każdej strony, wprawdzać poziomicą czy proste,  nie ufać nawet najlepszym płytkom ,,bezfugowym", że będą idealnie trzymać się kalibracji i płaszczyzny bo technologicznie jest to rzadko osiągany ideał ).
Podsumowując- naprawdę miło się zaskoczyłam, nie sądziłam że te płytki sprawią mi jeszcze jedną ( tym razem bardzo pozytywną :) niespodziankę. Na dodatek już się do nich przyzwyczaiłam,  nawet do tego że są krzywulce bo mam już na to swoje metody... i gdyby nie to że dalej musimy rozcinać kilkanaście paczek i sortować je przed ułożeniem ( co niestety zabiera trochę czasu i energii) to bym się już wcale nie czepiała.
A tak to jeszcze trochę, na własne potrzeby sobie pod nosem pomarudzę ;)

Brak komentarzy: