U mnie bez zmian- dalej robię to o czym miałam już nie pisać, czyli wiecie co;). W międzyczasie walczę z projektami które już niedługo rozpoczną zupełnie nowy nowiusieńki nojnowusieśniejszy dział; ale to wkrótce, na razie cicho sza.
Podczas gdy robię wiadomo co, Tata zabrał się za łazienkę. Powiem szczerze że do tej pory przechodzenie przez ścianę do naszego warsztatu zupełnie nie sprawiało mi problemu i niezły szok przeżyłam, gdy któregoś dnia jednak napotkałam opór. Granice mojego mieszkania zostały definitywnie wytyczone, a ja straciłam magiczne moce i muszę zapindalać po młotek naokoło.
Trudno się mówi, będę musiała z tym jakoś żyć.
3 komentarze:
Taaak, fantazja ułańska ;)
ale działa!
W samej budowie dla mnie najbardziej skomplikowane są instalacje. Coś źle się zrobi, a potem rozwalaj dopiero co wykończone ściany lub podłogę. Rury mają nieco finezyjny kształt, byle tylko dobrze się sprawowały ;)
Prześlij komentarz